Wyobraź sobie: siedzisz przy stole wigilijnym. Barszcz pachnie, karp stygnie, a babcia w końcu wypala z pytaniem, które słyszałeś już pięć razy od września:
— Kochanie… a ty właściwie co teraz robisz?
Zamierasz. Patrzysz w śledzia z nadzieją, że odpowie za ciebie. Ale on milczy. A ty musisz. Więc bierzesz wdech, poprawiasz się na krześle i wypowiadasz te magiczne słowa:
— Jestem kuglarzem.
„Czyli… jesteś klaunem?”
To pytanie pada najczęściej. Czasem z autentycznym zaciekawieniem, a czasem z takim wyrazem twarzy, jakbyś powiedział, że karmisz się wyłącznie energią księżyca. I tu zaczyna się gra.
Bo co właściwie masz powiedzieć? Że uczysz ludzi żonglerki, machasz ogniem i masz firmę, która zarabia więcej niż kiosk Ruchu z Totolotkiem? Że masz rekwizyty warte więcej niż babcine meblościanki?
Nie. Bo babcia nie zna słowa „poi”, a „kontaktowy kij” brzmi jak broń biała.
Czy twoja praca ma ZUS?
To prawdziwa granica wiarygodności w oczach starszego pokolenia. Jeśli twoje zajęcie nie zawiera umowy, kasy fiskalnej ani garsonki – to znaczy, że jesteś miłym chłopcem, ale trochę leniwym. Zresztą… czy ty w ogóle masz szefa?
— To ty pracujesz na pokazach? A to nie dorywczo?
— Nie babciu, to na pełen etat, z nadgodzinami i ryzykiem poparzenia drugiego stopnia.
Najgorsze odpowiedzi, jakie możesz dać:
- „To taka forma sztuki ruchu i ekspresji emocjonalnej.”
Babcia cię wtedy pobłogosławi, ale z wyraźnym współczuciem. - „Robię pokazy fireshow.”
— To to takie jak cyrk? Aaa, to trzeba będzie powiedzieć sąsiadce, że w telewizji cię jeszcze nie było… - „Mam firmę artystyczną.”
To jeszcze gorsze. Bo jeśli firma nie sprzedaje pączków lub nie robi remontów – to według babci „jaka to firma, jak nie ma sklepu?”.
Jak więc tłumaczyć, żeby nie zemdlała?
1. Zacznij od porównań:
„Wiesz babciu, to trochę jak taniec, tylko z ogniem i ryzykiem utraty brwi.”
Działa zaskakująco dobrze.
2. Wpleć słowo „szkolenia”:
„Uczę ludzi koordynacji i skupienia, to bardzo rozwijające.”
(Słowo „koordynacja” ma w sobie aurę medyczną – zyskujesz +10 do wiarygodności.)
3. Dodaj coś o dzieciach:
„Robię warsztaty dla dzieci – uczą się cierpliwości i motoryki.”
Babcia się rozczuli i uzna, że twoja droga życiowa ma sens pedagogiczny.
4. Zaznacz, że masz faktury:
„Wystawiam faktury, mam ZUS i wszystko legalnie.”
To najważniejsze. To jak powiedzieć „nie siedzę” po długiej przerwie w kontaktach rodzinnych.
Największy plus? Babcia się chwali tobą na dzielni.
Nawet jeśli nie do końca rozumie, co robisz, to po trzecim opakowaniu pierogów mówi sąsiadce:
— Mój wnuczek? No coś tam robi z ogniem, pokazy jakieś daje, dzieci uczy… artysta jest! No i podróżuje po świecie, proszę pani. Samolotami!
I tak oto stajesz się ekscentrycznym bohaterem osiedla, a nie bezrobotnym ryzykantem.
Bycie kuglarzem to nie tylko trening, występy i wieczny niedobór bandaży. To także nieustanna edukacja społeczeństwa, że praca może wyglądać inaczej niż „9–17 w biurze z kawą w kubku z napisem #bosslady”.
I choć babcia do końca życia będzie myliła „poi” z „boją” do łodzi, to i tak cię kocha. Nawet jeśli nie rozumie. A jak babcia chce, to może dołączyć do treningów, u nas każdy znajdzie coś dla siebie 🙂
Więcej o Sara Zalewska
Studentka dziennikarstwa, komunikacji społecznej i medioznawstwa, związana z kuglarstwem od prawie sześciu lat