W kuglarstwie ogniowym wszyscy zaczynaliśmy od tego samego marzenia: że będziemy wyglądać jak mityczny bóg ognia, wirujący płomieniami w rytm bębnów, w oczach publiczności budząc zachwyt i respekt. Tymczasem rzeczywistość szybko sprowadza nas na ziemię. Ogień nie tylko rozświetla noc – on ma też wyjątkowy talent do gaszenia… Twojego ego.
Oto 10 sytuacji, które każdy kuglarz ogniowy zna aż za dobrze.
1. Deszcz – nieproszony strażak
Marzysz o epickim pokazie pod gołym niebem, już widzisz siebie w blasku płomieni… i wtedy zaczyna padać. Knoty syczą jak zirytowane koty, a Ty wyglądasz bardziej jak mokry szczur niż artysta sceniczny. Publiczność? Rozpierzchła się do najbliższej budki z kebabem.
2. Wiatr – twój niewidzialny sabotażysta
Wiatr ma w sobie coś z trolla. Albo gasi płomienie, zanim zdążysz je rozpędzić, albo – co gorsza – dmucha tak, że zamiast spektakularnego kręcenia poi masz niebezpieczną wersję miotacza ognia we własne włosy. Nic tak nie uczy pokory jak wiatr prosto w twarz.
3. Knot, który nie chce się zapalić
Nic tak nie podkopuje pewności siebie, jak knot, który na Twoje starania odpowiada: „nie, dzisiaj mam wolne”. Publiczność patrzy, Ty desperacko próbujesz zapalić sprzęt, a zamiast ogniowego show dostają kabaret pod tytułem „człowiek i zapalniczka w akcie desperacji”.
4. Knot, który gaśnie w połowie numeru
Wreszcie zapalił się pięknie, robisz efektowne przejście, energia rośnie… i nagle puf. Knot gaśnie, jakby chciał powiedzieć: „dzięki, ale to już mój koniec”. Publiczność klaszcze, bo myślą, że tak miało być. Ty uśmiechasz się, ale w środku krzyczysz.
5. Za dużo paliwa
Kto nie przesadził z paliwem, niech pierwszy rzuci kanistrem. Odpalasz sprzęt, a tu ogień wielkości grilla na 20 osób. Zamiast kontrolowanego płomienia masz prywatne ognisko, a Twoje brwi zaczynają pisać testament.
6. Za mało paliwa
Druga strona medalu: ledwo zamoczysz knot, płomień pojawia się, ale wygląda jak świeczka na torcie urodzinowym. Publiczność się zastanawia, czy to pokaz ogniowy, czy warsztaty z aromaterapii.
7. Ogień w oczach (dosłownie)
Kiedyś myślałeś, że płomień w oczach to przenośnia oznaczająca pasję. Potem wiatr zrobił swoje i już wiesz, że to również dość bolesna rzeczywistość. Publiczność ma ubaw, Ty masz piekące spojówki i kolejną lekcję pokory.
8. Paliwo na ubraniu
Nieważne, jak bardzo się pilnujesz – zawsze znajdzie się ta jedna kropla, która akurat wyląduje na spodniach. I nagle zaczynasz się zastanawiać, czy jesteś kuglarzem, czy fakirem szykującym się na nowy rekord Guinnessa.
9. Knot, który „gada”
Nic tak nie rozprasza jak knot, który podczas występu zaczyna syczeć, strzelać i dymić. Wyglądasz wtedy jak kuglarz-ogrodnik, który niechcący odpalił kosiarkę zamiast poi. I jeszcze ten zapach – mieszanka parafiny, spalenizny i Twojej godności.
10. Gdy ogień gaśnie razem z publicznością
Najgorsze: kończysz pokaz, sprzęt już ledwo się tli, a publiczność… rozchodzi się w ciszy. Zero braw, zero zachwytu. Ty stoisz, trzymając dogasający knot, i czujesz, jak razem z nim dogasa Twoje ego.
Wniosek: ogień nie lubi, gdy się za bardzo panoszysz
Pokazy ogniowe są piękne, ale mają jedną żelazną zasadę: ogień zawsze ma ostatnie słowo. Możesz trenować miesiącami, znać wszystkie tricki, mieć sprzęt najlepszej jakości… a i tak natura przypomni Ci, że płomień to żywioł, a nie Twój osobisty rekwizyt.
Więc następnym razem, kiedy knot zgaśnie albo wiatr zamieni Twój pokaz w survival, nie złość się. To nie porażka – to tylko kolejny rozdział w wielkiej księdze gaszenia ego.
Więcej o Sara Zalewska
Studentka dziennikarstwa, komunikacji społecznej i medioznawstwa, związana z kuglarstwem od prawie sześciu lat