Co się dzieje w głowie kuglarza, kiedy publiczność kaszle w środku pokazu

Opublikowano:

Pokaz kuglarski to teatr. Nieważne, czy żonglujesz maczugami, tańczysz z poi, czy bawisz się diabolo – wchodzisz na scenę, światło pada tylko na ciebie, a w powietrzu wisi to wyjątkowe napięcie: „co teraz zrobi?”. Publiczność czeka. Ty też czekasz – na aplauz, na brawa, na zachwyt.

I wtedy to się dzieje. Z cienia widowni dobiega dźwięk, którego nie uwzględniałeś w żadnym scenariuszu: kaszel. Jeden, donośny, brutalnie szczery. I nagle cały Twój misterny plan rozpada się w głowie na tysiąc kawałków.

Bo kaszel to nie tylko dźwięk. To test na to, czy twoje ego ma mocniejszy fundament niż knot maczugi w oleju parafinowym.


1. Niedowierzanie – „czy to naprawdę się wydarzyło?”

W pierwszej sekundzie jesteś jak kuglarz w Matrixie. Widzisz spowolniony ruch piłeczki i zastanawiasz się: czy ktoś właśnie zakłócił moją artystyczną aurę dźwiękiem gardła? Przecież tu miała być cisza i skupienie, a nie gratisowa ścieżka dźwiękowa w stylu „Przychodnia Rejonowa, godzina 8:00”.


2. Paranoja – „to był atak personalny”

Oczywiście, że nie był. Ale w głowie kuglarza to nie ma znaczenia. Gdy ktoś kaszle w środku trudnego tricku, mózg natychmiast szepcze: „nudzisz go, nie umiesz, kaszlą, bo nie mogą patrzeć na ten żonglerski dramat!” To czysta paranoja, ale nie oszukujmy się – każdy artysta ma ego zrobione z kruchego szkła.


3. Zespół kaszlu rozproszonego

Najgorszy scenariusz? Jeden kaszel uruchamia lawinę. Kaszle pierwsza osoba. Pięć sekund ciszy. Potem druga. Nagle cały rząd staje się chórem bronchitowym, a ty w środku próbujesz rzucić trzy maczugi za plecami. Publiczność myśli: „ale zabawa!” – a ty czujesz się jak lekarz rodzinny na dyżurze.


4. Walka z własnym śmiechem

Tu włącza się instynkt samozachowawczy. Z jednej strony chcesz udawać, że nic się nie stało, że jesteś profesjonalistą. Z drugiej – wewnętrzny klaun aż krzyczy: „powiedz coś! Zażartuj! Wyciągnij syrop z kieszeni!” Ale wiesz, że cienka granica dzieli mistrzowską improwizację od żartu, który spali całą atmosferę szybciej niż wiatr knot poi.


5. Improwizacja sceniczna – „wezmę to na siebie”

Najodważniejsi kuglarze wchodzą w to jak w masło. Kaszel staje się pretekstem do dialogu z widownią. „O, mamy beatboxera w sali!”, „Ktoś podpowiada mi rytm!” albo „Kaszlnij jeszcze raz, to złapię w rytm diabolo!”. Jeśli umiesz to sprzedać – publiczność kocha cię jeszcze bardziej. Jeśli nie – wygląda to jak nieudany stand-up. Ryzykowna gra, ale czasem warta świeczki (albo knota).


6. Kaszel jako broń masowego rozproszenia

Znasz to uczucie, gdy skupiasz się na najtrudniejszym triku i nagle coś rozbija koncentrację? Kaszel działa jak bomba dymna. Nagle tracisz rytm, jedna maczuga idzie w bok, a ty udajesz, że to… tak miało być. Widzowie myślą: „wow, improwizacja!”, a ty w środku modlisz się, by knot nie zgasił resztek dumy.


7. Kusząca odpowiedź – „a może zakaszlę razem z nim?”

W środku pokazu przychodzi absurdalna myśl: co, jeśli odpowiem kaszlem? Zrobimy duet. Ja, kuglarz, on – chór gardłowy. Tylko że zamiast sztuki cyrkowej wychodzi performance pt. „Jesień, sezon infekcji”.


8. Oczekiwanie na kolejny atak

Najbardziej stresująca chwila to ta cisza po kaszlu. Publiczność wraca do normalności, ale Ty nie. Ty czekasz, jak żołnierz w okopie: czy będzie drugi? trzeci? czy wytrzymam do końca numeru? Każdy dźwięk w sali brzmi jak preludium do apokalipsy gardłowej.


9. Mądrość sceniczna – „to nie moja walka”

Po kilku latach pokazów przychodzi mądrość: kaszel to nie krytyka. Kaszel to kaszel. To, że ktoś potrzebuje oczyścić gardło, nie znaczy, że Ty jesteś złym kuglarzem. To oznacza tylko, że jesteś artystą w świecie, gdzie ludzie oddychają i czasem robią przy tym hałas. Trudno – życie.


10. Ostateczny morał – „ego to nie knot, nie zawsze płonie”

Każdy kuglarz marzy o idealnym pokazie, bez zakłóceń. Ale prawda jest taka, że scena to żywy organizm, a publiczność nie jest odtwarzaczem DVD. Kaszel, telefon, dziecko płaczące w trzecim rzędzie – to wszystko część gry. I w tej grze wygrywa nie ten, kto nie usłyszy kaszlu, ale ten, kto potrafi dalej żonglować – i z ego, i z maczugami.


Kaszel w środku pokazu to mały kryzys dla artysty i wielka szansa dla człowieka. Bo ostatecznie to nie sztuka polega na tym, żeby publiczność była idealna – tylko na tym, żebyś Ty potrafił zostać artystą, nawet gdy świat wokół Ciebie odkasłuje.


👉 A Ty? Gdyby ktoś zakaszlał w Twoim pokazie – udawałbyś stoickiego mistrza, czy zrobił z tego numer?

Więcej o Sara Zalewska

Studentka dziennikarstwa, komunikacji społecznej i medioznawstwa, związana z kuglarstwem od prawie sześciu lat

Podobne wpisy

Leave a Reply

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Sara Zalewska
Sara Zalewska
Studentka dziennikarstwa, komunikacji społecznej i medioznawstwa, związana z kuglarstwem od prawie sześciu lat