Są pytania, na które ludzkość od wieków szuka odpowiedzi.
Na przykład: „Czy istnieje życie po śmierci?” albo „Co było pierwsze – kura czy poi?”.
Ale kuglarze wiedzą, że jest pytanie znacznie ważniejsze: W co się ubrać na fireshow, żeby wyglądać jak potężny mistrz ognia… i jednocześnie nie skończyć jako ludzka pochodnia?
To sztuka balansowania między stylem, zdrowym rozsądkiem i fizyką płomienia. A my, kuglarze, jak nikt wiemy, że granica między „cool” a „cześć, jestem pogorzelcem” jest wyjątkowo cienka. Czasem dosłownie.
Styl z ogniem – czyli jak wyglądać jak czarodziej ognia, a nie jak kucharz z grilla
Wyobraź to sobie: pokaz nocą, muzyka w tle, tłum zahipnotyzowany…
A ty wychodzisz z ogniowymi wachlarzami, wyglądając jakbyś właśnie wyszedł z photoshopa.
Czarny total look, kaptur, może trochę skóry (ale nie za dużo, żeby nie zadziałał efekt pieczonego boczku).
Ludzie patrzą i myślą: „WOW, to chyba ktoś z jakiegoś kultu… albo Netflixa!”
Tylko że jeśli robisz to w poliestrze z sieciówki, to po pierwszym flarze publiczność dalej patrzy…
Tyle że już na straż pożarną.
Bawełna. Twoja przyjaciółka, twoja zbroja, twój ratunek
Złota zasada kuglarza ogniowego brzmi:
Jeśli się pali – nie noś tego.
Poliester? Pali się jak sucha choinka w styczniu.
Wiskoza? Gorsza tylko, jeśli oblejesz ją naftą.
Lycra? Fajna na siłownię, słaba na żywy ogień.
Bawełna – i tylko bawełna.
Im grubsza, tym lepiej. T-shirt z grubej bawełny to nie tylko zabezpieczenie – to jak deklaracja:
„Tak, wiem, co robię. Nie, nie mam ubezpieczenia.”
Bonus: jak się spalisz, to przynajmniej nie będziesz się topił w plastikowym dymie. Same plusy!
Czerń – nie dlatego, że to gotycki koncert. Bo brud się nie rzuca w oczy
Czarny kolor ma tę cudowną właściwość, że nawet jak ci się poi wyślizgnie i walnie cię w udo, to nie widać plamy z nafty.
Albo sadzy.
Potu.
Albo po prostu rozczarowania życiem.
Dlatego ogniste stroje rzadko są w bieli. Chyba że chcesz pokazać, że masz problem z kontrolą ognia i wybielaniem.
(Jeśli tak – szanuję. Odważnie.)
Kaptur? Super. Frędzle? Jesteś proszony o opuszczenie terenu.
Chcesz wyglądać tajemniczo? Załóż kaptur.
Chcesz wyglądać jak ktoś, kto wie, co robi? Upewnij się, że kaptur nie jest z czegoś, co się jara szybciej niż świeczka z IKEI.
Natomiast:
- frędzle,
- koronki,
- luźne paski,
- rękawy jak u czarodzieja…
To wszystko może i wygląda magicznie, dopóki nie zahaczy o płonące poi i nie zamieni twojego performansu w „Ratunku, Krzyżacy palą wieś”.
Ubrania mają być dopasowane. Ale nie „legginsy do jogi i crop top”, tylko raczej: „tak, mogę w tym przetoczyć się po ziemi i nie zahaczyć o nic ogniowego”.
Buty. Bo jak się przewrócisz, to chociaż w dobrym stylu
Buty powinny być zakryte, stabilne, i najlepiej skórzane.
Takie, które nie zjeżdżają po trawie, nie topnieją i nie wyglądają jak crocsy po wojnie.
(Jeśli naprawdę trenujesz w crocsach – nie ocenimy cię… publicznie.)
Zabierz zapasowe. Bo jak ci się rozkleją w połowie show, to nawet najbardziej epicki trick z kijem nie uratuje twojej godności.
Dodatki – czyli wszystko, co powinieneś zostawić w domu
Biżuteria, pierścionki, kolczyki, łańcuszki, bransoletki – super na zdjęcia, tragiczne przy ogniu.
Po pierwsze: nagrzewają się szybciej niż twoja cierpliwość.
Po drugie: zahaczenie poi o kolczyk w uchu to emocje, których nie potrzebujesz.
Okulary? Tylko jeśli są robione przez NASA.
Kapelusze? Świetnie wyglądają… jak płoną.
Styl kontra życie: nie zawsze musisz wyglądać cool, czasem wystarczy, że nie płoniesz
W fireshow chodzi o wrażenie. Jasne. Ale to wrażenie powinno pochodzić z twojego ognia – nie z tego, że ktoś próbuje cię ugasić.
Styl to dodatek.
Bezpieczeństwo – to obowiązek.
Bo najgorzej, jak po świetnym pokazie ktoś podchodzi i mówi:
„Ale fajnie się spaliłeś na końcu! To było zaplanowane, nie?”
Nie.
Nie było.
Więc jak się ubrać, żeby wyglądać jak badass i nie płonąć?
- Ciemna, gruba bawełna.
- Ubrania dopasowane – ale nie jak do tańca na rurze.
- Żadnych frędzli, wystających elementów, błyskotek.
- Zakryte, stabilne buty.
- Styl, który mówi: „panuję nad ogniem”, nie: „patrzcie, fruwam jak wróżka na podpałce”.
Pssst… Jeśli nie masz jeszcze swojego wymarzonego sprzętu to wpadaj do nas 😉
Więcej o Sara Zalewska
Studentka dziennikarstwa, komunikacji społecznej i medioznawstwa, związana z kuglarstwem od prawie sześciu lat