Psychologia uczenia się przez ruch – jak nasze mózgi kochają żonglowanie
Gdy po raz pierwszy złapałeś maczugę czołem (nie ręką, jak sugeruje instrukcja), mogłeś pomyśleć: To chyba nie dla mnie. Ale prawda jest taka, że właśnie wtedy Twój mózg zrobił sobie siłkę. Serio.
Uczenie się przez ruch to nie tylko domena przedszkolaków uczących się wiązać buty. To potężny proces neurofizjologiczny, który uruchamia całą maszynerię – od neuronów, przez mięśnie, aż po psychikę. A kuglarstwo, czyli sztuka łączenia ruchu z koncentracją, rytmem i paniką w oczach – to crème de la crème rozwoju.
Mózg nie lubi nudy. A Ty?
Żonglowanie, manipulacja rekwizytami, taniec z poi – to aktywności, które wciągają całe ciało i zmuszają umysł do wysiłku. I właśnie dlatego mózg to kocha. Każda próba nowego triku to nie tylko walka o przetrwanie ręcznika w kuchni (bo właśnie tam ćwiczysz), ale też wysiłek poznawczy na poziomie master.
Gdy uczysz się nowego ruchu, aktywują się:
- kora ruchowa (hej, to ja, rzuć i złap!),
- móżdżek (czyli wewnętrzny GPS dla poi),
- hipokamp (pamięta wszystkie razy, kiedy poi uderzyło Cię w ucho – i nie zapomni!).
Nauka przez ciało = nauka przez zabawę (i siniaki)
W psychologii mówimy o tzw. „uczeniu kinestetycznym”. To taki piękny termin, który oznacza: uczysz się, kiedy coś robisz rękami, nogami i czasem zębami, jeśli źle złapiesz maczugę.
I teraz uwaga: to jeden z najskuteczniejszych sposobów uczenia się czegokolwiek! Nawet jeśli nie pamiętasz, jak masz na imię po pierwszym treningu z ogniem, to i tak Twoje ciało uczy się. Buduje połączenia neuronowe, ćwiczy koordynację, poprawia pamięć, skupienie i cierpliwość. Zwłaszcza cierpliwość.
Badania? A i owszem!
Nie wymyślamy tego. Istnieją realne badania pokazujące, że nauka żonglowania:
- poprawia strukturę istoty szarej w mózgu (czyli robisz upgrade hardware’u),
- zwiększa pamięć roboczą (więcej RAM-u!),
- wspiera przetwarzanie przestrzenne (czyli wreszcie trafiasz piłką tam, gdzie chcesz).
A wszystko to przez to, że rzucasz i łapiesz przedmioty. Kto by pomyślał?
Dlatego właśnie warto zacząć
Nie musisz być od razu Cirque du Soleil. Żeby nauczyć się przez ruch, wystarczy, że:
- zaczniesz rzucać (najlepiej czymś, co nie boli),
- popełnisz 10 000 błędów (ale za to z gracją!),
- nie zniechęcisz się, gdy usłyszysz: „Znowu Ty z tymi piłeczkami?”
Twój mózg podziękuje Ci… może nie dziś, może nie jutro, ale pewnego dnia, kiedy zauważysz, że lepiej zapamiętujesz rzeczy, szybciej reagujesz i jesteś spokojniejszy. A wszystko to dzięki temu, że zdecydowałeś się machać rekwizytem jak szalony.
Kuglarstwo to terapia. Tylko w ruchu.
Psycholodzy i terapeuci coraz częściej polecają zajęcia ruchowe jako sposób na:
- redukcję stresu,
- walkę z wypaleniem zawodowym,
- rozwijanie odporności psychicznej.
I nie, nie musisz od razu chodzić na jogę (chyba że to joga z kijem). Wystarczy, że weźmiesz coś do żonglowania i pozwolisz, by ruch Cię poprowadził.
Czyli co?
Twój mózg naprawdę kocha kuglarstwo. Nie musisz mu dawać czekolady ani Netflixa – daj mu coś do rzucania. Odpłaci Ci lepszym skupieniem, szybszą reakcją i większą satysfakcją z życia.
I może przestaniesz mieć wrażenie, że jesteś tylko bezmyślną maszyną od odpisywania na maile.
Więcej o Sara Zalewska
Studentka dziennikarstwa, komunikacji społecznej i medioznawstwa, związana z kuglarstwem od prawie sześciu lat