Sprzęt kuglarski a kot w domu – niebezpieczne połączenie

Opublikowano:

Każdy kuglarz wie, że sprzęt cyrkowy potrafi być wymagający. Poi trzeba nawijać, kije trzeba oliwić, diabolo lubi uciekać, a maczugi zawsze spadają nie w tę stronę, co trzeba. To już jest wystarczająco skomplikowane… a teraz wyobraźmy sobie, że do tego równania wchodzi kot. Mały, futrzasty anarchista, który właśnie postanowił, że Twój nowy zestaw poi to idealna zabawka na sznurku, a żonglowanie piłkami to wspaniały sposób na zapewnienie mu darmowego cateringu rozrywkowego.

Kot w domu kuglarza nie jest po prostu zwierzęciem. To agent chaosu. To test Twojej cierpliwości, wytrzymałości sprzętu i woli życia. To jak wprowadzić do mieszkania miniaturowego Chucka Norrisa, który zamiast kopa z półobrotu serwuje Ci pazur prosto w świeżo kupioną maczugę.


Poi czy myszka na sznurku?

Poi, jak wiadomo, są zbudowane tak, by efektownie latały w rytm Twoich ruchów. Kot jednak widzi w nich coś zupełnie innego: najlepszą myszkę na świecie. I to od razu w wersji premium – bo rusza się, pachnie dziwnie i jeszcze wydaje ten cudowny szelest. Każde machnięcie poi to zaproszenie do polowania, a każde polowanie kończy się tak samo: poszarpane sznurki, potargane flow i pogryzione końcówki.

Kot patrzy na Ciebie i mówi wzrokiem:
– Człowieku, nie męcz się tak, ja pokażę Ci, jak to się robi.


Maczuga kontra pazur

Maczugi kuglarskie są zaprojektowane tak, by wytrzymać upadki, ale nikt nie testował ich pod kątem tego, czy przetrwają atak kota w trybie „rakieta”. Znasz ten moment, kiedy próbujesz ćwiczyć żonglerkę, a kot nagle postanawia, że to jego życiowa misja złapać lecącą maczugę w locie?

Efekt:

  • Ty – zdezorientowany, z maczugą w ręku.
  • Kot – dumny, siedzi na jednej maczudze jak na zdobycznej arce triumfu.
  • Sprzęt – porysowany, upaćkany kocim futrem i już nigdy nie taki sam.

Piłki żonglerskie, czyli automatyczna piłeczka dla kota

Kupując piłki do żonglerki, myślisz: „O, świetnie! Równe, ciężkie, idealnie wyważone”. Kot widzi: „Super, ktoś wreszcie zainwestował w profesjonalne piłeczki dla mnie”. I nagle Twój trening zamienia się w rundę piłka nożna – wersja kot kontra człowiek.

Ty starasz się utrzymać rytm, kot wystrzeliwuje się jak pocisk, przejmuje piłkę i ucieka pod kanapę. Nie masz już trzech piłek, masz dwie i pół, bo trzecia jest gdzieś w czarnej dziurze pod łóżkiem. To nie jest trening – to survival.


Diabolo, czyli UFO na patykach

Diabolo samo w sobie wygląda dość kosmicznie, a gdy zaczynasz je rozpędzać, kot widzi w nim… intruza. Albo potencjalną zdobycz. W każdym razie, to coś trzeba natychmiast zneutralizować. I tak oto Twój pokaz tricków w powietrzu kończy się atakiem powietrzno-lądowym, w którym kot rzuca się na linkę, a diabolo ląduje w doniczce z kwiatkiem.

Czy można ćwiczyć diabolo przy kocie? Oczywiście. Ale tylko raz. Potem ani kwiatek, ani linka, ani kot nie będą już takie same.


Kije ogniowe i futrzany samobójca

Najbardziej dramatyczny scenariusz pojawia się wtedy, gdy w domu kuglarza pojawia się sprzęt ogniowy. Kije, wachlarze, poi – cokolwiek. W Twojej głowie: „Trening na sucho, bez ognia, bezpiecznie”. W głowie kota: „O! Nowy drapak!”.

Kot atakuje, gryzie, szarpie knot i zostawia w nim swój ślad. Ty tłumaczysz, że to aramid, że to drogie, że to nie jest coś do zabawy… ale kot patrzy na Ciebie jak na człowieka, który nie rozumie absolutnie nic z życia.


Wniosek końcowy: kot zawsze wygrywa

Sprzęt kuglarski w domu z kotem to eksperyment, który zawsze kończy się tak samo – kot jest szczęśliwy, Ty jesteś biedniejszy, a sprzęt nosi znamiona „użytkowania przez futrzastego artystę”.

Można próbować chować poi do szafy, można zamykać maczugi w torbie, można nawet negocjować z kotem. Ale każdy, kto mieszkał z kotem, wie, że kot nie negocjuje. Kot bierze.

Więc jeżeli jesteś kuglarzem i masz kota – zaakceptuj, że Twój trening będzie wyglądał inaczej. A sprzęt? Cóż… on po prostu zyska dodatkową warstwę charakteru. Futrzanego.

Więcej o Sara Zalewska

Studentka dziennikarstwa, komunikacji społecznej i medioznawstwa, związana z kuglarstwem od prawie sześciu lat

Podobne wpisy

Leave a Reply

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Sara Zalewska
Sara Zalewska
Studentka dziennikarstwa, komunikacji społecznej i medioznawstwa, związana z kuglarstwem od prawie sześciu lat