Tag: W zdrowym ciele

HULA-HOOP Z MARTĄ SZOTYŃSKĄ

Jesień to taka pora, kiedy coraz trudniej wychodzi się z kółkiem w plener. Znamy to doskonalne: krótsze dni, grubsze kurtki i wszechogarniająca niechęć do robienia czegokolwiek. Na jesienne przesilenie nic nie pomaga bardziej niż zapisanie się na ulubione zajęcia ruchowe, Read more...

Strefa aktywności z hula hoop

Pamiętacie? W poprzednim wpisie było słów kilka o strefie aktywności “Nie idę w zaparte” na plaży w Jelitkowie. Jeśli chcecie sobie przypomnieć, o co chodzi – zerknijcie tu. Piszę o tym wydarzeniu ponownie, żeby zapewnić, że strefa działa i ma Read more...

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

Nie idę w zaparte…? Ale w hula-hoop, owszem.

Mam bardzo dobrą wiadomość dla wszystkich, którzy zawsze chcieli spróbować zakręcić, ale jakoś brakowało ku temu okazji. Albo kręcą sobie od jakiegoś czasu, chcą się wybrać na nasze trójmiejskie treningi, ale zawsze coś staje na przeszkodzie. Jeśli do tego nie Read more...

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

BEZLITOSNE HULA-HOOP

Moje poranne treningi z hula-hoop trwają w najlepsze! Cudne uczucie, taka mała rutyna i przekonanie, że robię coś pożytecznego dla siebie, coś, co wyzwala tyle endorfin 🙂 Zapomniałam dodać, że na osiedlu Pujanke sporty nie są jakoś szczególnie popularne, ani Read more...

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

Zapraszamy na hoop dance Pod Kwadratem

Święta minęły, ale to nic. Czeka nas jeszcze kilka dni słodkiego wypoczynku. Połowę (no, prawie…) tych Świąt spędziłam bez prądu, więc nie było okazji, by życzyć Wam wesołych i zdrowych, przepraszam! Tym nie mniej serdeczne – już teraz – noworoczne Read more...

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

Hula-hoop i fizyka

Nie ma niczego odkrywczego w stwierdzeniu, że w hula-hoop zaangażowana jest fizyka. Fizyka, moja zmora średniej szkoły, z którą byłam na bakier i z ulgą pożegnałam w trzeciej klasie, by, jak sądziłam, nigdy już nie spotkać… Ostatnio jednak trafiłam na Read more...

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

NOWY ROK ZACZYNAMY AKTYWNIE! CZYLI HULAHOOPERSKI ZJAZD W TRÓJMIEŚCIE

Grudzień był strasznie leniwy… pełen przysmaków, niespodzianek, podróży. Na przełomie 2013 i 2014 zmieniłam adres (czyli przesunęłam się jakieś 2 kilometry na północny zachód) i teraz piszę już z nowego mieszkania. Zmiana mieszkania to zupełnie nowe możliwości – do naszego Read more...

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

PLAN TRENINGÓW NA JESIEŃ

Regularność i konsekwencja jesienią stają się coraz trudniejsze… Czy wy też to odczuwacie? Nie tylko nagle wyczerpuje się motywacja, ale też pojawia się syndrom zablokowania tudzież wypalenia. Triki, które ktoś inny w internecie robi z łatwością i bez żadnego wysiłku, za nic się nie udają. Triki, które kiedyś z dumą i w pocie czoła opanowałam – również nie wychodzą. Trzeba się ratować i  zanim nadejdzie zima – wypróbować kilka sposobów na to, żeby ćwiczenia pozostały ważnym elementem dnia (albo tygodnia) i czystą przyjemnością. Nie pozwolimy, by nasze hula-hoopy się zakurzyły! Do rzeczy:

Sposób pierwszy: Trzyminutowe zobowiązanie

(Wypożyczone od Superhooper.org)

Całkiem nieskomplikowany sposób na to, by pozostać w hulahoopowej formie, wyrobić sobie coś na kształt hulahoopowej rutyny i rozwijać radość z hulania. Polega on na tym, żeby codziennie ćwiczyć przez co najmniej 3 minuty – na dzień dobry. Innymi słowy dodać krótki taniec z kółkiem do porannych rytuałów. 3 minuty to przeciętny czas trwania jednej piosenki – a przecież tyle można wykroić z własnego napiętego grafiku na ulubiony utwór muzyczny, prawda?

Lara z Superhooper poleca również stosowanie “check list” – czyli odhaczania na liście każdego dnia, który rozpoczął się od 3 minut hulania. To dodatkowa motywacja, bo każdy lubi mieć pisany dowód własnej sumienności. Sprawmy sobie specjalny hulahoopowy kalendarz, gdzie zakreślony zostanie każdy dzień!

3 minuty to takie zobowiązanie, którego prawie nie ma, jak za darmo. I nie możemy się spodziewać, że każdego dnia opanujemy nowy trick albo popłyniemy we “flow”, oddamy się medytacjom czy udoskonalimy nasz taniec z hula-hoop. Po prostu robimy sobie spotkanie z hula-hoop i nic innego nie ma znaczenia. O tak!

Gotowi? To zaczynamy od jutra 🙂

 

Sposób drugi: Plan treningów

Wymyślony przeze mnie, jak również (z pewnością) przez wielu innych hooperów przede mną 🙂

plan treningów hulajdusza

Czemu służyć ma ta tabela nikomu nie muszę wyjaśniać. Plusem planu treningów jest to, że z milionów tutoriali dostępnych w internecie wybieramy najciekawsze i wpisujemy je w kalendarz, by niczego nie pominąć i zapewnić sobie odpowiednio dużo czasu na opanowanie co trudniejszych sztuczek. Ja muszę zapisywać sobie adresy tutoriali, w przeciwnym razie niechybnie zapomnę, co to była za sztuczka, już następnego dnia (zdjęcia są po to, żeby jeszcze bardziej pobudzić pamięć :)). Zwykle na jeden tydzień planuję naukę jednego lub dwóch nowych ruchów. Ćwiczę je na przemian, ale muszę robić przerwy i wracać do ćwiczeń, które znam i lubię robić (co by nie zwariować :)). Czasem potrzebuję więcej niż tygodnia na opanowanie danego tricku. Czasem muszę odłożyć inny trick na później, bo nie wychodzi, a maglowanie go w nieskończoność lekko frustruje.

Proponuję do celów organizacyjnych dokumenty Google, które mają tę zaletę, że dostęp do tabelki jest wszędzie, gdzie sięga internet i można dzielić ją z wszystkimi zainteresowanymi osobami, dając im zawsze wgląd w aktualną wersję i możliwość edycji (np. dopisywania własnych uwag). Myślę, że internetowy kalendarz też sprawdziłby się dobrze w tej roli.

Polecam też doraźną pomoc w wyborze ciekawych tutoriali – to kanał Youtube HoopDance Warsaw, gdzie znajdziecie filmiki poukładane według poziomów trudności, poszczególnych grup sztuczek, sprzętu etc, przez energiczne warszawskie hoopistki.

 

Na koniec inspirujące zdjęcia Melissy Botye, zrobione przez jej mamę – Anonę W. Botye. Bo odrobina stylizacji na pewno nie zaszkodzi naszym jesiennym treningom 🙂

Miłego hulania!

melissa botye2

melissa botye3

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

CIAŁO, UMYSŁ I DUSZA WEDŁUG SPIRAL

Niedawno pisałam tutaj o swojej bodaj ulubionej “hooperce”: Vivian Spiral. Jeśli przegapiliście, zajrzyjcie koniecznie i obejrzyjcie Vivian w ruchu. Wczytując się w filozofię kręcenia hula hoop według Spiral natknęłam się na jej tekst o korzyściach płynących z hulania i postanowiłam poświęcić jej jeszcze jeden wpis. Mimo że raczej twardo stąpam po ziemi i daleka jestem od doszukiwania się w hula hoop znaczeń magicznych, wierzę, że w zdrowym ciele musi mieszkać zdrowy duch. Dlatego tekst przeczytałam z zainteresowaniem i przekazuję dalej. Potraktujcie  słowa Vivian jako ciekawostkę, ale może też inspirację lub zaproszenie do nowego wymiaru hulania. Traktat będzie długi, tłumaczenie moje, a przepiękne zdjęcia Vivian pod wodą to dzieło Oriona Fredericksa. Zatem – odpływamy… Bo “Hula hoop to symboliczny partner w tańcu, duchowe narzędzie i okrągłe drzwi do cielesnego i duchowego połączenia. Jak podkreśla jego kształt, hula hoop jest syntetycznym instrumentem, który oddziałuje na ciało, umysł i duszę…”

vivian spiral

„Korzyści dla ciała: hula hoop to nie tylko spalanie kalorii, modelowanie talii i wzmacnianie kręgosłupa, to przede wszystkim zabawny, kreatywny i osobisty sposób na osiągnięcie sprawności fizycznej. Hula hoop pogłębia w nas świadomość własnego ciała, kalorie spala podczas zabawy, wzmacnia i uelastycznia mięśnie wokół kręgosłupa (core muscles), odblokowuje biodra i kręgosłup, produkuje endorfinę, hormon radości, poprawia koordynację oko-ręka, gibkość, równowagę i poczucie rytmu, orzeźwia i odświeża ciało przez naukę nowych ruchów. Nabywając doświadczenie w kręceniu hula hoop angażujemy i wzmacniamy coraz to kolejne części ciała poprzez podnoszenie czy podskoki, rozwijając zręczność, koordynację i dalszą rzeźbę ramion i nóg.

Umysł: korzyści fizyczne są właściwie drugorzędne w stosunku do emocjonalnego, a dla niektórych nawet duchowego, leczniczego działania hula hoop. Kręcenie łagodzi, uspokaja umysł i prawie nigdy nie zawodzi w wywoływaniu spokoju i radości. Taniec z hula hoop jest budujący i relaksujący, dodaje energii i pozwala skoncentrować się na własnym wnętrzu i medytacji. Im bardziej zaawansowani się stajemy w interakcji z tym symbolicznym narzędziem, tym więcej korzyści przynosi kręcenie. Ćwiczenia dają nam biegłość w sztuce hula hoop i płynność (flow). Od kiedy zaczynamy łatwo wywołać poszczególne ruchy, bez udziału myśli, umysł otwiera się na czystą, skupioną samoświadomość i zatapia się całkowicie w doznaniu chwili.

Dusza: korzyści duchowe płynące z kręcenia są głębokie i najbardziej osobiste. Oznacza to, że mogę opisać tylko to, czego doświadczyłam sama i dowiedziałam się od innych. Twoje własne doświadczenia, Twój czas spędzony wewnątrz obręczy, to najlepszy i jedyny sposób, by poczuć wzrost spokoju ducha i połączenie, które można osiągnąć ćwicząc z hula hoop. Kręcenie jest, jak wspomniałam, inne dla każdego, dla niektórych może pozostać zabawą i beztroskim sposobem na zgubienie zbędnych kilogramów. Im więcej czasu wkładamy w kręcenie, i im więcej biegłości osiągamy, tym bardziej dośrodkowe doświadczenie tańca z obręczą zapewnia nam kontakt z ciszą i bezruchem, spokojem i rozrastającym się miejscem pokoju i złączenia.
Kręcenie jest dla wielu medytacją w ruchu. Więcej, jest symbolicznym odbijaniem się energii na wielu różnych poziomach: od planet poruszających się po okręgu w układzie słonecznym, poprzez taniec protonów i elektronów w jądrze atomu, rytmiczne bicie serca, cykl następstwa dnia i nocy, przypomnienie i odnowa mikroświata i makrokosmosu, ponowne podłączanie nas do wszech-gry życia i śmierci, i bycia tu i teraz. Zabawa jest obecna w kręceniu zawsze, ponad-taniec jest możliwością.

vivian spiral

Związek pomiędzy tańcem i duchowością jest starożytny. Od początku świata według naszej wiedzy, znamy przypadki spirytualnego tańca jako formy oddania hołdu bóstwu, rytuału, transowego tańca szamańskiego, który ma leczyć. Powtarzalny rytmiczny taniec, łączący tancerza z muzycznym wzorcem jest silnym lekarstwem. Taniec jest prawdopodobnie najstarszą metodą wytwarzania ostrzegających stanów świadomości. W apokryficznych “Dziejach Jana” nawet Jezus tańcząc mówił do swoich uczniów: “Wszechświat należy do tańczącego. Ten, który nie tańczy, nie wie, co się dzieje”. Cytowałam za Spiralhoopdance.

Jeśli szukacie więcej inspiracji, zajrzyjcie na stronę Spiralcircusart.

Thanks to Vivian for the photos (by Orion Frederics)!!

 

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

NIEZDARNOŚĆ I HULA HOOP

Niedawno moją uwagę przykuł taki tytuł na hooping.org: “Clumsy people jump through hoops”. Oczywiście kliknęłam nie zwlekając. Pod wpisem krył się mini-wykład, który wygłosiła Słowenka, Urška Zajec w ramach konferencji “TED: Ideas Worth Spreading”. Ten “spicz” zainspirował mnie do rozmyślań nad niezdarnością i hula hoop.

Dlaczego? Oczywiście dlatego, że sama uważam się za umiarkowaną niezdarę. Dzień bez upuszczonego przedmiotu czy wylanego sosu to dzień stracony. W ekstremalnych przypadkach strącam solidną deskę do krojenia na duży palec u stopy w taki sposób, by przez kolejne pół roku najpierw mieć czarny paznokieć, a potem brak paznokcia. No cóż…

Niezdarność oznacza, że przyciągamy uwagę innych w taki sposób, w jaki niekoniecznie byśmy sobie tego życzyli. Wolimy więc unikać publicznych wystąpień i co bardziej skomplikowanych fizycznych aktywności. Taka przynajmniej jest definicja Urški, kobiety obdarzonej wyjątkowym darem spadania z roweru, głównej bohaterki wielu komediowych filmów wideo domowej produkcji ze zjazdami na nartach. I nie tylko.

Przekonanie o niezdarności (i braku poczucia rytmu) sprawiło, że nigdy nie nauczyła się tańczyć, chociaż o tym marzyła. W końcu zmęczona pracą przy biurku trafiła na hula hoop. Zaskoczyło! Najpierw w ogródku, obok przyglądających się jej w zdumieniu sąsiadów, zapomniała, że jest niezdarą. Potem zapragnęła wyszkolić się u najlepszych i poleciała do Stanów Zjednoczonych, które były (i są) jak wielka światowa stolica hula hoop. Pod okiem amerykańskich instruktorów Urška robiła postępy w hulaniu, choć nie było to łatwe, wymagało od niej ogromnej cierpliwości. Była uparta, wychodząc z przekonania, że wszystko, co robi, musi robić najlepiej. Nauczyła się tam, że powinna własnemu ciału dać czas, często więcej czasu niż inni, żeby opanować dany ruch. Czuła, że poprawia się jej poczucie rytmu, zapamiętywanie, płynność poruszania się z kołem. Na koniec jednak zamiast dzikiej satysfakcji przyszła refleksja, że jej wyuczone ruchy wciąż nie są eleganckie. I że nadal nie jest tancerką. Że musi zacząć od początku.

Ale to nie koniec tej historii. Nasza prelegentka uznała bowiem, że obrała sobie niewłaściwe wzorce osobowe. Jako 38-letnia kobieta z własnym bagażem doświadczeń zapragnęła dorównać młodszym “hooperom”, którzy hulają od dziecka, tańczą, występują w cyrku i uprawiają sporty, z jakimi nigdy nie miała do czynienia. Zamiast jednak popaść w rozpacz i porzucić hulanie, zaczęła szukać innych inspiracji. Jej bohaterami stali się ludzie mniej znani (bo pewnie nie mają fan page’ów na Facebooku), starsi, może mniej eleganccy, za to nie mniej utalentowani i przede wszystkim pełni sił witalnych i radości z kręcenia. Zobaczycie ich na końcu filmiku z wykładem. “Moim celem stało się nie to, by kręcić jak profesjonaliści, ale by rozwijać swoje umiejętności na miarę własnych możliwości, być najlepszą hooperką i najlepszą osobą jaką mogę być”.

Myślę, że niezdarność nie jest przeszkodą dla kręcenia. I że kręcenie pomaga w pokonywaniu irytującej, wrednej niezdarności. Pozwala wypracować większą kontrolę nad własnym ciałem (bo co, jeśli nie ciało wymykające się spod kontroli leży u podstaw niezdarności?). Potrzebna jest do tego cierpliwość, chęć zabawy oraz radość z kręcenia – na początku przygody i na każdym kolejnym jej etapie. Czy hula hoop może dokonać całkowitej transformacji niezdary? Tego nie dowiemy się, jeśli nie podejmiemy wyzwania.

Nieco mniej udane występy też bywają tematami udanych filmików. Ogień i śnieg, ciekawe połączenie:

Because we are AWESOME!

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

Zima, zima, zima

W przerwie pomiędzy pakowaniem prezentów i pieczeniem piernika postanowiłam nabrać w płuca mroźnego powietrza i sprawdzić, jak się hula w grudniowym lesie. Świetnie – ale krótko. Zarówno moje dłonie jak i drogiego fotografa zmarzły przy gdańskim minus 9, więc szybciutko wróciliśmy do domu. Bo i prezenty, i potrawy wzywały.

Ale warto było skorzystać z śnieżnej pogody i paru promieni słońca w lesie dla krótkiego spaceru i paru zdjęć, które narcystycznie zamieszczam na łamach.

Tymczasem wracając do sprzątania i barszczu życzę Wam radosnych Świąt! Postaram się w nadchodzących dniach objadać bezwstydnie i kręcić hula hoop na świątecznie – co i Wam polecam. Gdyby się jednak nie udało na bieżąco spalać kalorii, nie zamierzam się martwić, bo kręcić będziemy dalej w Nowym Roku. Coraz lepiej i piękniej!

STP83321STP83318

 

 

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

Gdzie trenować zimą w Trójmieście?

Dokąd się wyrwać z hula hoop, kiedy ciemno, zimno i pada, więc o plenerze w trójmiejskich parkach można zapomnieć, a pokój w mieszkaniu jest za mały na hulanie? Mamy już odpowiedź!


Mimo że szaro jest i buro, spadł pierwszy śnieg, sklepy świecą się gwiazdkowo-choinkowo (co jest oznaką nieuchronnie zbliżającej się zimy) i czujemy tradycyjny spadek formy, zamiast narzekać, bierzemy hula hop, wsiadamy w dowolny środek transportu i pędzimy na Żabiankę. Odnajdujemy z łatwością Halę Widowiskowo-Sportową na AWFiS i zjawiamy się na treningach Movement Academy.

Wcześniej zapoznajemy się z harmonogramem treningów na stronie Movement Academy lub Facebooku. Treningi odbywają się trzy razy w tygodniu, we wtorki, czwartki i niedziele, a przeznaczone są dla każdego, kogo interesuje parkour, freerun, akrobatyka, tricking czy kuglarstwo. Jak się okazało, hula hoop też jest mile widziane. Opłata za jednorazowe wejście wynosi 5 zł. Więcej szczegółów w internecie. Dodam, że Facebook informuje zainteresowanych o wszelkich zmianach w grafiku.

Atmosfera jest przyjazna, miejsca ci tam dostatek, więc hulać można do woli, we wszystkich kierunkach. Sprawdziłyśmy, polecamy. Planujemy powtórzyć niedzielny wypad na Żabiankę w kolejną niedzielę (a jeśli przydarzy się jakiś weekendowy wyjazd, to zamiennie w tygodniu), więc wszystkich pragnących przyłączyć się ze swoimi kółkami mobilizujemy do działania!

Nie dajmy się zimie!

Na rozgrzewkę i na zachętę taki oto filmik. W roli głównej Kenna z Bristolu.

PS. A Oli dziękuję za polecenie mi Movement Academy!

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

MOJE PIERWSZE

Chwila na wspomnienia. A właściwie to postanowiłam pójść za ciosem i rozwinąć myśl, która mnie nawiedziła przy okazji poprzedniego wpisu. Chodzi o jedno z najważniejszych spośród wszystkich “rodzajów” hula hoop, jeśli nie najważniejsze – bo dużo od niego zależy: to PIERWSZE.

Inna rzecz, że ostatnio kilka osób pytało mnie, jakie wybrać hula hoop.
Ten wpis jest dla Was, moje Drogie!

Mówicie, że w dzieciństwie kręciłyście hula hoop, ale teraz chyba nie potrafiłybyście. I zgadzam się, i nie zgadzam z tak postawioną tezą (ale bardziej się nie zgadzam). Rzeczywiście, używając hula hoop z Waszego dzieciństwa będzie ciężko powrócić do kręcenia, bo jest za małe i zbyt lekkie. A im mniejsza i lżejsza obręcz – tym większy poziom trudności. Zostawiamy je więc na później. Kto wie, może się jeszcze przydadzą?

Jeśli zaopatrzycie się w hula hoop w rozmiarze dla dorosłych, powrót do hulania to kwestia paru dni, może tygodnia. Maksymalnie dwóch. Ważne, żeby się nie zniechęcać, i jak spada – to podnosić i kręcić dalej.

Jakie powinno być to pierwsze hula hoop, żeby na dobre wkręcić się w kręcenie?

Po pierwsze: duże. Polecam średnicę do 100 cm. Dla osób średniego wzrostu (czyli do 170 cm) średnica 98 cm powinna być w sam raz. Przyjmuje się, że hula hoop idealnie dobrane do wzrostu ma tyle centymetrów, ile wynosi odległość od talii do podłogi. I chyba coś w tym jest. Mój idealny rozmiar to właśnie 98 i z takim najlepiej się czuję. Ale moje PIERWSZE miało prawie 106 cm i mimo oczywistej przesady bardzo dobrze się kręciło. Czyli na start lepiej kilka centymetrów więcej niż mniej.

Po drugie: odpowiednio ciężkie. Ale nie zbyt ciężkie! Do 0,65 kilograma wystarczy na początek. Czytałam gdzieś, że koło o wadze większej niż kilogram to duże obciążenie dla kręgosłupa, a tego uszkodzić nie chcemy. Superlekkie hula hoop dla zaawansowanych “hooperów” mają około 200-300 gramów i zdecydowanie trudniej utrzymać je kręcące się wokół ciała. Na start 400-500 gramów powinno być w sam raz. Myślę, że grubość nie ma znaczenia. Standardowa rurka ma około 3 cm grubości i taka będzie leżała jak ulał.

Ważna uwaga dla dziewczyn, którym marzy się płaski brzuch – nie dajcie się zwieść magii hula hoop “z masażerem” czyli dodatkowymi obciążnikami w postaci wypustek. Często zwykłe “bezwypustkowe” hula hoop w pierwszym kontakcie może przyprawić o siniaki, zanim zyskamy nad nim pełną kontrolę (siniakami nie należy się przejmować, ale jeśli są dotkliwe, warto zrobić sobie małą przerwę od kręcenia). O efektach stosowania “masażera” wiem tylko ze słyszenia. Mówią, że “można się przyzwyczaić”, ale… po co się torturować, skoro można się dobrze i bezboleśnie bawić, a efekty będą porównywalne?

Być może naiwnie, ale wierzę, że kalorie spalamy NIE na skutek tłuczenia brzucha kulkami i wypustkami, ale gimnastykując mięśnie podczas kręcenia, oczywiście jeśli ćwiczymy regularnie. Ale odbiegłam od tematu.

Po trzecie: w ulubionym kolorze! Jeśli tylko to możliwe wybierzcie wesoły kolor dla swojego koła, z którym chcecie się zaprzyjaźnić! Tak na pewno łatwiej będzie stawiać pierwsze kroki.

Po czwarte: nie za drogie. Cena na ogół jest wyższa, jeśli zdobienia są bardziej wyrafinowane. Jeśli planujecie swoje pierwsze treningi w plenerze, liczcie się z tym, że będzie czasami spadało na ziemię i jeśli nawierzchnia jest twarda, szybko podrapiecie błyszczące kolorowe taśmy. Plus, może się nieco odkształcić. Dlatego jest pierwsze. Przeciera ścieżki.

Gdzie się zaopatrzyć? Najlepiej w sklepach internetowych. Sporo jest kółek na Allegro. Wielu sprzedawców oferuje bardzo przyzwoite hula hoop. O dziwo, trudno znaleźć je w sklepach stacjonarnych. W sportowych można czasem natrafić na lekkie koła o stosunkowo małej średnicy (takie ok 90 cm znalazłam w Decathlonie ostatnio). O tym, co mają „na stanie” amerykańskie sklepy hula-hoperskie – napiszę później. Oj, będzie nad czym wzdychać!

To już koniec mini-wykładu. Koła w ruch!

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

HULA HOOP? SAMO ZDROWIE

Wallis Franken & unknown model by DUC. Paris Vogue 1971.

Przyznaję się bez bicia, że przed zapisaniem powyższego zdania nie skonsultowałam się z żadnym lekarzem i piszę na podstawie tego, co mówi internet i co widzę w lustrze, myślę w głowie, a czuję w duszy.


Oto lista wszelkiego dobrego, wynikającego z kręcenia hula hoop.

W zdrowym ciele…

Pisze się, że ćwiczenia z hula hoop poprawiają sprawność fizyczną, zręczność (koordynacja oko-ręka) i kondycję, wzmacniają kręgosłup, nogi i ramiona oraz pomagają zrzucić zbędne kilogramy (podobno kręcąc spalamy do 600 kalorii na godzinę) tudzież zachować zgrabną sylwetkę. Hula hoop z reguły nie powoduje urazów (co najwyżej może uszkodzić przedmioty kruche wokół nas, jeśli ćwiczymy w pokoju i dajemy się ponieść…) i może być uprawiane w każdym wieku. Warunkiem jest odpowiednie dobranie obręczy do swojego wzrostu i potrzeb, oraz – oczywiście – regularny trening.

…zdrowy duch!

Korzyści natury psychologicznej to jak w przypadku każdego regularnego treningu tańca lub sportu, który nam sprawia przyjemność: wyzwolenie endorfiny, posłanie codziennego stresu w zapomnienie, poprawa nastroju oraz na dłuższą metę wzrost pewności siebie (jeśli komuś jej brakuje). Hula hoop dodaje wigoru i motywuje. Szkoli wyczucie rytmu. Podobno poprawia atrakcyjność fizyczną, a anonimowa czytelniczka forum hooping.org wyznała nawet, że stymuluje jej libido (!). Przyjemność musi być totalna, skoro każdy dostaje to co lubi: niektórych kręcenie hula hoop wycisza i wprowadza w nastrój niemal medytacyjny, innych popycha do szaleństw, mniejszych czy większych.

A jak na Was działa hula hoop?

 

PS. Zdjęcie: Wallis Franken & unknown model by DUC. Paris Vogue 1971.

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!