Zwiedź trasę R10 wzdłuż Bałtyku na monocyklu! Przekonaj się, że można pokonać odległości i zdobyć inspirację do aktywności. Zobacz, jak 10 dniowa wyprawa z Świnoujścia do Helu stała się niezapomnianym testem wytrzymałości. Odkryj piękno Pomorza Zachodniego i Pomorskiego, mijając monocyklem malownicze miejscowości i przepiękne plaże. Dołącz do podróży i poznaj relacje z każdego dnia pełnego wyzwań i niezwykłych widoków. Monocykl, rower, przygoda – wszystko to czeka na Ciebie wzdłuż Bałtyku! Odkryj trasę i niech historia ta będzie inspiracją dla Twojej własnej przygody!
Od dawna nikt daleko na monocyklu nie jeździł, tylko jakieś muni, triale, freestyle, dlatego pomysł na pokonanie trasy R10 wzdłuż Bałtyku i niech ten wpis będzie inspiracją dla innych, żeby wyszli z domu pojeździć. No może nie tak długie dystanse, ale niech wiedzą, że można!
Plan zakładał 10 dni od Świnoujścia do Helu w zestawie monocykl (Kuba 14l) i rower z sakwami (Artur lat więcej). Wyszło dni 13 i więcej kilometrów, bo dojechaliśmy aż do granicy z Rosją – bo czemu nie. Ta trasa jest testem przed dłuższymi trasami, bo monocykl był dobrany bardziej na piachy i las niż na szosę (27,5″ opona 3″). Na takim monocyklu nie da się jechać super długich dystansów, bo średnia prędkość to 13-14 km/h. Z obliczeń wyniknęło nam, że jesteśmy w stanie pokonać od 40 do 60km dziennie i spokojnie trasę pokonamy w zakładanym czasie.
I zrzutka! Taka trasa nie może odbyć się bez zrzutki, tak więc zbieraliśmy na Gosię z wadą genetyczną (jedyną taką na świecie) i wieloma powikłaniami, które z tego wynikają. Oczywiście udało się uzbierać zakładaną kwotę, dzięki dobroci wszystkich darczyńców.
Poniżej dzień po dniu, krótkiej relacji z podróży. Każdy dzień to także krótki film, na którym widać pokonywane odcinki. Pierwszy dzień trasy to 23.06.2024r.
Dzień 1
Ruszamy! Dzisiaj pierwszy dzień i trochę nam zajęło dojechanie do Świnoujścia, bo dotarliśmy na 16? Planem było zatrzymać się w miejscowości na Między.. i miało być Międzywodzie, ale zrobiło się późno i są Międzyzdroje! Przejazd przez Świnoujście, ścieżkami rowerowymi, wyjazd do lasu, a potem wjazd do Międzyzdrojów, tuż przy samym morzu. Trochę piachu, jedna większa górka, ale już czuć, że to będzie udana wyprawa.
Pokonane kilometry tego dnia: 22 km – tak na rozgrzewkę.
Licznik: 22 km
Film: Monocyklem wzdłuż Bałtyku Dzień 1
Dzień 2
Trasa od Międzyzdrojów do Rewala bardzo przyjemna, początek trochę pod górki, ale przyjemnie przez chłodny lasek. Potem już sama przyjemność, trasa cały czas przy drodze. Zachęcamy każdego do odbycia tej podróży, dzieciaki spokojnie poradzą sobie na każdym odcinku i w każdym wieku jak już tylko jeżdżą. Oczywiście mowa to też o rowerach
Pokonane kilometry: 47 km
Licznik: 69 km
Film: Monocyklem wzdłuż Bałtyku [Dzień 2]
Dzień 3
Trasa od Rewala do Ustronia Morskiego bez żadnych minusów. Płasko, widokowo, fragmenty w lesie tak szerokie że można normalnie jechać obok siebie. Kołobrzeg bardzo zatłoczony, ale ścieżka mądrze poprowadzona obok deptaku. Odcinek od Kołobrzegu do Ustronia bajka, cały czas z widokiem na morze, ale ludzi trochę więcej więc uważnie trzeba jechać. Trasa którą każdy da radę zrobić!
Pokonane kilometry: 60 km
Licznik: 129 km
Film: Monocyklem wzdłuż Bałtyku [Dzień 3]
Dzień 4
Dzisiaj był kryzys, dlatego krócej. Jazda od Ustronia Morskiego do miejscowości Łazy. Ustawiamy limit na 40-45 kilometrów dziennie, żeby uniknąć takich dołków.
Widok z latarni w Gąskach piękny, ale dobrze zdążyć przed tłumami, żeby na ostatnim odcinku nie utknąć i nie czekać 30 minut już na samej górze – nam się udało idealnie.
Kawałek za Ustroniem super. Mielno za biedne na ścieżki, do tej pory byliśmy rozpieszczani wszystkim na raz, widokami i trasą, a ścieżka do, przez i za Mielnem to tragedia. Nie polecamy. Ani wypożyczać tam rowerów, ani jeździć. No niby jezioro Jamno jest, ale wygląda to na tą gorszą stronę miasta. Jest ścieżka przez miasto, ale to jest odmalowany pas przy ulicy, więc małych dzieci bym nie puszczał.
Rowery na tej trasie lepiej odstawić – tylko kawałek za Gąskami się nadaje.
Pokonane kilometry: 37 km
Licznik: 166 km
Film: Monocyklem wzdłuż Bałtyku [Dzień 4]
Dzień 5
Łazy – Jarosławiec. Początek drogi przez pola i łąki, bo droga dookoła jeziora, potem Dąbki, stosunek wielkości miasteczka do długości plaży wydaje się odpowiedni do w miarę spokojnego urlopu, chociaż wszędzie widać że sezon się rozpoczął. Wjazd do Darłowa i port w Darłówku bardzo przyjemny, ale najlepszy odcinek to plaża za Darłówkiem, bo niemalże pusta, a woda miała świetną przejrzystość. Po 30km decyzja była prosta i szybka, mimo targania roweru z sakwami po plaży – kąpiel!
Reszta trasy miód, miejscowość Wicie odhaczona, Jarosławiec jak każde inne miasteczko – chociaż ma swoją plażę jak w Dubaju – nie mam pojęcia po co porównanie, podobieństwa nie widać?
Trasa godna polecenia!
Pokonane kilometry: 48 km
Licznik: 212 km
Film: Monocyklem wzdłuż Bałtyku [Dzień 5]
Dzień 6
Jarosławiec – Rowy. Powoli miejscowości zaczynają mi się zlewać;) dzisiaj trasa bardziej dla rowerów szosowych, głównie przez miasteczka. Chociaż nawierzchnie były dzisiaj wszystkie, asfalt, las, żwir, piach, kostka. Muzeum śledzia zaliczone, chociaż kawałek trzeba dojechać (na dobrego śledzia zawsze jest czas). Ustka w zasadzie minięta tylko na jedzenie, bo zaczęliśmy uciekać przed burzą, ale niestety się nie udało i do Rowów dojechaliśmy w deszczu.
Jak na razie Pomorze Zachodnie to 80% dobrych dróg rowerowych, dobrze wytyczonych, chociaż to moje subiektywne zdanie.
Pokonane kilometry: 53 km
Licznik: 265 km
Film: Monocyklem wzdłuż Bałtyku [Dzień 6]
Dzień 7
Odcinek Rowy – Łeba. Bagna, wybraliśmy bagna. I dostaliśmy polecajke, żeby jechać tylko do pewnego momentu, a potem ?lepsza ścieżka?. I tylko początek był piękny przez las w Słowińskim Parku Narodowym, potem droga z płyt jomb (ręce i dupsko odpada), potem bagna. Sceneria jak z Wiedźmina, zamiast srebrnego miecza mamy tylko lethermanna, który przydał się do cięcia gałęzi żeby przejść przez bagno. Potem płyty, trochę asfaltu, płyty i piach. A potem żwir. Słabe oznaczenia. Wydaje się że jak człowiek wyjedzie z Pomorza Zachodniego i wjedzie do Pomorskiego to, że to województwo nie wydało zbyt wiele na ścieżki rowerowe? po prostu ktoś wytyczył je palcem na mapie i zapomniał dobrze oznaczyć. Dzisiejszy dzień był długi, męczący i jutro ruszamy później, żeby najpierw zregenerować się w morzu.
Na koniec trafiliśmy na najtańsze, najbardziej luksusowe pole campingowe w Łebie jakie widzieliśmy do tej pory. Jeżeli ktoś szuka campingu w Łebie to Camp na Wydmie robi robotę – to jest osobne miasteczko camperow, 100m od plaży ze wszystkim co człowiek potrzebuje. Tak, jest tutaj SPA.
Ponad 300 za nami!
Pokonane kilometry: 54 km
Licznik: 319 km
Dzień 8
Łeba – Białogóra. Początek trasy las, potem asfalt, sporo wyprzedzających szybko aut. Potem burza, przeczekane 1,5h pod daszkiem, na postoju dla rowerzystów. Końcówka, przez błota, po deszczu, momentami trudne, ale na sam koniec, lasy w Białogórze wynagradzają, chociaż jechało się już ciężko bo przemoczeni i zmarznięci.
Pomorskie cały czas losowe oznaczone. Sama uwaga na trasie nie wystarczy, potrzebne mapy, offline, online, cokolwiek, bo na rozjazdach oznaczeń brak.
Pokonane kilometry: 35 km
Licznik: 354 km
Film: Monocyklem wzdłuż Bałtyku [Dzień 8]
Dzień 9
Białogóra – Jastarnia
Już tylko 15km!
Początek asfaltowy, a potem las, las po ubitej szutrowej drodze, potem ścieżka rowerowa, potem marzenie brukarza i 20km z Władysławowa do Jastarni.
To zdecydowanie najlepszy odcinek drogi w woj. pomorskim jaki jechaliśmy. Piękne widoki, dobrze wytyczona i zrobiona trasa. Zdecydowanie więcej czasu mogliśmy poświęcić na Władysławowo, ale każda z tych miejscowości na pewno kryje w sobie dużo atrakcji – natomiast nasza główna atrakcja czyli dojazd na Hel jest już coraz bliżej.
I w zasadzie dojazd do Helu był dzisiaj w zasięgu ręki, ale to ostatni słoneczny dzień, więc szybka wieczorna kąpiel w morzu wygrała.
Pokonane kilometry: 58 km
Licznik: 412 km
Film: Monocyklem wzdłuż Bałtyku [Dzień 9]
Dzień 10
Udało się! Chociaż rano były wątpliwości czy cały dzień nie zostaniemy w namiocie, bo deszcz nie odpuścił i padał przez całą noc i poranek.
Trasa na Hel nie zawodzi, z Jastarni ścieżka już nie jest brukowana, a wiedzie przez las i jest dobrze ubita.
Niestety deszcz i wiatr nie pozwoliły nam się nigdzie w Helu zatrzymać. Z Kubą z Helu pamiętamy tylko trzy rzeczy – pomnik Neptuna, tablicę początek Polski i michę mięs jaką zamówiliśmy w restauracji. Więc musimy tam wrócić, ale już nie w tak szalonym tempie.
Łącznie 427 km. Na rowerze to nie jest problem przez 10 dni, niektórzy robią ten dystans w słoneczny długi weekend. Na monocyklu z takim rozmiarem koła to już inna sprawa. To ostre koło i pedałować trzeba cały czas. Przypomnę że w zaokrągleniu jest to około 220000 obrotów (dla chętnych mogą policzyć wstecz – średnica koła to około 30?).
Miało być 10 dni i tyle jest.
Miało być uzbierane 4000 i nie jest.
Dlatego jedziemy na Mierzeje Wiślaną, ruszamy jutro z Gdyni (spływamy tam promem z Helu). To będą kolejne trzy dni i mam nadzieję, że uda się uzbierać brakujące 700zł. A jak się nie uda to trudno, mieliśmy kilka poleceń Mierzei na trasie od rowerzystów i podobno jest tam pięknie.
Pokonane kilometry: 15 km
Licznik: 427 km
Film: Monocyklem wzdłuż Bałtyku [Dzień 10]
Dzień 11
Gdynia – Wyspa Sobieszewska
Udało się uzbierać brakującą kwotę już wczoraj, ale i tak jedziemy, po nocy regeneracji w nie-namiocie.
Kuba dzisiaj przeleciał Trójmiasto (dosłownie, bo rowery łykał jeden za drugim), potem chwila na dobre jedzenie na Starym Mieście w Gdańsku i dalej na Wyspę Sobieszewską. Ścieżki rowerowe piękne, przez całe Trójmiasto przejazd bezbłędny, dojazd na wyspę widokowy. Polecamy, ale przede wszystkim Łódź zazdrości Trójmiastu ścieżek.
Pokonane kilometry: 41 km
Licznik: 468 km
Film: Monocyklem wzdłuż Bałtyku [Dzień 11]
Dzień 12
Wyspa Sobieszewska – Krynica Morska. Miał być dzisiaj rekord odległości ale nie ma, bo do zwiedzenia mieliśmy wieżę ciśnień na wyspie, połączenie lekcji fizyki, chemii i geografii
A potem w drogę i z przykrością stwierdzam, że wszystkie trasy wokół Łodzi wymiękają (szlak wokół, Spała i inne) przy trasie R10 przy Mierzei Wiślanej. Las, ubita ścieżka, potem ścieżka wzdłuż morza, trochę górek, trochę przyjemnych zjazdów, jest wszystko czego można chcieć od ścieżki rowerowej, nie brakuje niczego. Są miejsca do odpoczynku, są dobre oznaczenia. Wiem, że to nowa trasa, oddana do użytku niedawno, ale jest dla mnie wzorem.
Jest to kawałek od Gdańska, ale jak na razie to najładniejsze 80 km jakie jechaliśmy.
Jutro granica, ostatni dzień i już naprawdę kończymy tę przygodę
Pokonane kilometry: 42 km
Licznik: 510 km
Film: Monocyklem wzdłuż Bałtyku [Dzień 12]
Dzień 13
Krynica Morska – Granica – Sztutowo (stamtąd mieliśmy transport).
Kolejna granica Polski! Średnia prędkość na trasie do granicy to 18km/h, momentami nawet ponad 20. To szybko, ale i trasa pięknie poprowadzona i zrobiona przez las.
To koniec przygody, ostatni dzień relacji. Łącznie pokonaliśmy 564 kilometry. Prawie cała trasa R10. Codziennie inne pole campingowe, codziennie inni poznani ludzie na trasie.
Pozdrawiamy wszystkich i jeszcze raz wszystkim dziękujemy za zrzutkę.
Do zobaczenia!
Pokonane kilometry: 54 km
Licznik: 564 km
Film: Monocyklem wzdłuż Bałtyku [Dzień 13]