
EDIT:
Obecnie podróżuję po Europie, więc dorzucę tu miasta, które miałem okazję odwiedzić. Tak, co by wszystko było w jednym miejscu.

Spis treści (Kod ułatwia znalezienie interesującego nas miasta - Ctrl + F):
Niemcy:
Berlin [DEXBE]
Drezno [DEXDR]
Dortmund [DEXDO]
Düsseldorf [DEXDU]
Kassel [DEXKA]
Kolonia [DEXKO]
Norymbergia [DEXNU]
Hiszpania i W-y Kanaryjskie:
Playa del Ingles [ESXPI]
Puerto Rico [ESXPR]
Inne kraje:
Luksemburg, Luksemburg [LUXLU]
Uwagi [UWXUW]
Berlin [DEXBE]
Wielkie miasto, wielkie możliwości. Niewiarygodna wprost liczba ludzi budzi duże nadzieje na występ, który będzie podziwiać wiele osób. Nadzieje te nie są płonne - ludzie z przyjemnością zatrzymują się, aby podziwiać pokaz Ognia, bawią się, biją brawo i często proszą o więcej.
Problemy z policją żadne. Nawet jeśli tego rodzaju występy są zabronione w mieście, to władze przymykają na to oko, tak więc można z przyjemnością oddać się zabawianiu tłumów. Mogą się zdarzyć nadgorliwi stróże prawa, ale na takowych nie natrafiliśmy.
Jeśli chodzi o zarobek, to jest on zdecydowanie wyższy niż w wielu miastach Polski (jeśli nie wszystkich). Ludzie wrzucają monety i banknoty do kapelusza chętnie i nie uciekają na jego widok.
W szczególności polecam Tacheles Club. Wspaniałe miejsce, aczkolwiek z umiarkowaną rotacją widzów. Wysypany piasek i ogródki tworzą przyjemny, plażowy klimat. Z drugiej strony jest to były squat, tak więc otaczają go stare i podniszczone budynki. W klubie odtwarzana jest głośna muzyka typu house, co może przeszkadzać w nadaniu klimatu.
Kassel, Niemcy [DEXKA]
Zapewne niezbyt wiele osób słyszało o Kassel. Miasto to jest miejscem jednego z największych festiwali sztuki w Europie. Wtedy zdecydowanie warto się tam wybrać, ponieważ ludzie zjeżdżają się tu jak muchy do miodu. Jednakowoż poza festiwalem, a mi akurat wypadło gościć w Kassel w zwykły sobotni wieczór, miasto jest idealną scenerią dla filmów typu Silent Hill, Resident Evil, itepe. Po godzinie 21.00 większość knajp jest zamknięta, ludzie znikają i miasto przytłacza swoją pustką. Jedyne miejsce (czasami), gdzie warto zrobić pokaz to wielki plac przed Muzeum w centrum miasta, jednakże miejscowość jako cel dłuższego pobytu stanowczo odradzam - umrzecie z nudów. I z głodu.
Kolonia, Niemcy [DEXKO]
Kolonia, Kolonia, Kolonia... Wielkie, przepiękne miasto. Niesamowity klimat i, co najważniejsze, ludzie! Od rana do rana, przez całą dobę ludzie po prostu są! Co więcej, wszyscy doceniają sztukę uliczną. W ciągu dnia można spotkać ogromną liczbę artystów ulicznych przed katedrą Dom, najczęściej mimów, ustawionych ładnie w szeregu obok siebie. Bardzo przyjemna jest również atmosfera wśród samych artystów, którzy zdają się wyznawać zasadę "starczy dla jednego, starczy dla dwóch, ale lepszy będzie miał więcej"

Oficjalnie, aby występować, trzeba uzyskać pozwolenie od władz miasta. Owa przepustka odnosi się przede wszystkim do placów przed Katedrą. Z tego, co wiem, nie jest droga, ale nie miałem okazji dowiedzieć się szczegółów, ponieważ...
W praktyce nie ma z występami najmniejszego problemu. Z policją można się spokojnie dogadać (ważne, aby to robić spokojnie i z uśmiechem. Ty jesteś miły, oni są mili). Pytają się o pozwolenia, aczkolwiek nie egzekwują tego z całą stanowczością. Mimo to, polecam ostrożność z szarżowaniem, aby nie skończyć pokazów przed czasem.

Zarobek jest wprost niewiarygodny! Ludzie wręcz biegną za kapeluszem, żeby wrzucić swoje kilka centów europejskich. Tu trzeba zwrócić uwagę, że tak naprawdę najczęstszą wartością minimalną wrzucaną jest 50 centów i 1 euro. Nawet w niedzielę i poniedziałek jest możliwość zarobienia na chleb i paliwo do sprzętu.
Miejscem zdecydowanie ulubionym przez kuglarzy jest Katedra, ALE ze zwględu na pozwolenia i ilość artystów występujących utarg nie jest aż tak wielki. Najlepszym spotem na występy są ogródki wzdłuż rzeki na lewo od Deutze Brucke. Ludzie tam są wyluzowani, spokojni i bogaci

Problemem, który ostatnio wypłynął na powierzchnię jest zakaz używania jakichkolwiek wzmacniaczy w obrębie miasta. Jeśli zdarzy się, iż ktoś występuje używając przenośnego systemu audio może przyjść Straż Miejska i upomnieć artystę, że nie należy tego robić. Oczywiście, funkcjonariusze są zawsze na tyle uprzejmi, że poczekają na koniec show i wtedy dopiero rozpoczynają rozmowę. Jednakże odradzam ponowne występowanie w tym samym miejscu, gdy otrzymało się już słowne upomnienie, ponieważ recydywa jest traktowana surowo i może skończyć się wysoką grzywną oraz konfiskatą sprzętu. Od tego roku (2012) rozszerzono strefę bezwzmacniaczową o park nad Renem. Niestety wiąże się to z ryzykiem spotkania straży miejskiej również w tak przez nas ulubionym miejscu. :( Paradoksalnie, Ogień jest dozwolony w każdym miejscu w mieście, dopóki nie tworzy bezpośredniego zagrożenia, nie tamuje ruchu, itp. Słyszałem, że w Dusseldorfie, jest z drugiej strony na odwrót.

Luksemburg, Luksemburg [LUXLU]
Przepiękne miasto. W ciągu dnia kupa ludzi, przyjeżdżających do pracy do tej niezbyt wielkiej metropolii. Niestety, co za dnia wygląda obiecująco, nie daje tyle nocą. Od rana do miasta zjeżdżają się ludzie pracujący w Luksemburgu z Belgii, Francji i Niemiec. Łącznie około 150 tys. luda. Po 18 wyjeżdżają, zostawiając około 15 tys. mieszkańców i niewielu turystów. Niestety, bo miasto urzeka swoim położeniem.
Problemów z Policją brak. Nikt się do nas nie przyczepił, nikt nas nie wyrzucał. Zresztą, przy braku ludzi i tak nie mieliśmy za bardzo co robić.
Zarobki podobne, jak w Kassel - można umrzeć z głodu. Polecam miasto jako przystanek na 1 dzień, tylko po to, żeby je zobaczyć. W żadnym razie w nim zostawać!
Playa del Ingles, Gran Canaria [ESXPI]
Miejscowość w 100% turystyczna, wyglądająca jakby Bóg miał nieudaną partię Tetrisa. Ludzi w sezonie i poza nim masa, głównie Niemcy i Skandynawowie. Pogoda przez ogromną część roku idealna - ciepło, bez chmur i deszczu. Wydawałoby się, że to raj na Ziemi. Nic bardziej mylnego.
Ogólnie rzecz biorąc, kuglowanie (jak i sprzedaż) na ulicy jest zabronione, przez co pozostają tu dwie opcje do wyboru. Albo bawimy się w podchody z lokalnymi władzami i robimy pokazy, a następnie znikamy niczym eter wrzucony na patelnię, albo próbujemy ugadać się "prywatnie". Jest jeszcze możliwość dogadania się z agencją eventową, ale to rozwiązanie długoterminowe i niekoniecznie dla podróżników.
Niestety problem polega na tym, iż gros ludzi będących tu na wakacjach siedzi cały czas w hotelach, odprawiając jedynie rytuały przejścia do bufetu i na basen. O tych gościach można zapomnieć. Reszta... Cóż, w ciągu dnia dużo ludzi odwiedza restauracje, promenady, etc. Lecz mnóstwo z nich znika wieczorem w hotelach. Ci, którzy pozostają, szwendają się po centrach handlowych. Największe w Playa del Ingles - Yumbo, i kompleks Kasbah i te obok niego. Jeśli planujemy uderzyć do Yumbo - radzę zapomnieć. Tamtejsze Comunidad jest sztywne i absolutnie nie wyrazi zgody na pokazy Ognia, tłumacząc iż mają już swoich Ogniarzy i nie chcą więcej. Szkoda, bo centrum duże i perspektywy ciekawe. Kasbah... No cóż. Pracowaliśmy tam jakiś czas, ale właściciele sklepów i kafejek pozazdrościli nam dochodów (które wcale nie były do pozazdroszczenia) i już również to miejsce jest "spalone".
Publiczność nie docenia wysiłku włożonego w pokaz. Oglądają, oczywiście, całość. Niestety nie przekłada się to na zarobek - ogromna większość po show po prostu "znika". Jakbym trzymał w ręku nie kapelusz, a czapkę niewidkę.

Ogólnie, Playa del Ingles jest miejscem, które stanowczo odradzam w podróży. Brzydkie, ciężko zarobić i ceny mieszkań są ogromne. Małe studio (30m2, około) - 400 EUR miesięcznie.
Puerto Rico, Gran Canaria [ESXPR]
Cóż... J/w z zaznaczeniem, że jest ładniejsze i spokojniejsze. Dużo więcej dzieci, niż w Playa del Ingles. Niestety tutaj również możemy się spotkać z bzdurnym przepisem zakazu pokazów ulicznych.
Jedynym miejscem, w którym udało nam się zahaczyć jest restauracja "La Bolera", jednakże tam nie jest również łatwo - Cały tydzień mają obstawiony atrakcjami, dlatego możliwość zrobienia pokazów jest tylko na około godzinę przed "właściwym" show, lecz wtedy ludzi jest jak na lekarstwo. Z drugiej strony, są hojni, więc zarobek porównywalny z Playa del Ingles.
Dortmund, Niemcy [DEXDO]
Dortmund, jedno z największych miast Zagłębia Ruhry, była stolica wydobywcza, huty, kopalnie były tu kiedyś dosłownie wszędzie. Teraz miasto wygląda zupełnie inaczej. Skuszeni niezłymi zdjęciami ogródków i tłumów ludzi przewalających się przez ulice po naszym krótkim pobycie w Koloni przenieśliśmy nasze szacowne osoby w to wielkie miasto.
Tu nas czekała przykra niespodzianka - miasto może i wielkie z dużą ilością mieszkańców, jednakże turystyka... No cóż, dość powiedzieć, że Altstadt (Stare Miasto) jest malutkie i jedynymi ciekawszymi rzeczami dla turystów jest ulica sklepowa (dosłownie identyczna jak w Kolonii - kupa ludzi spieszących się, mnóstwo sklepów, ogólnie niezachęcająca do występów) i Alter Markt (Stary Rynek), który jest niczym świnka morska - ani świnka, ani morska. Ani Stary, ani Rynek. Otoczony centrami handlowymi zawiera w sobie około 4 - 5 ogródków, które są wieczorami prawie puste. Proszę jednakże zważyć na to, że nasz pobyt tutaj przypadł na połowę marca i wieczorem było około 8 stopni. Jak przyjedziemy tutaj latem, napiszę więcej.
Problemy z policją nienapotkane, publiczność w ogródkach bardzo przychylna i całkiem hojna, czego niestety nie można powiedzieć o ludziach przechodzących - część z nich się zatrzymywała, część nawet wrzuciła coś do kapelusza, jednakże gros z nich po prostu przechodziło obok lub zniknęli po wyciągnięciu pojemnika na gotówkę.
Podsumowując - bez rewelacji, póki co, może będzie lepiej latem.
Ach, no i warto tu przyjechać tylko po to, żeby zobaczyć fontannę, która została wzniesiona dla... Artystów ulicznych! Przedstawia 4 osoby, odlane z brązu: iluzjonistę, żonglera, aktora i połykacza Ognia. Aż łezka nam się zakręciła od tego wszystkiego. Miło, że ktoś docenia naszą pracę.

Düsseldorf [DEXDU]
Düsseldorf nie jest dużym miastem - 588 tys. mieszkańców stawia je nieco wyżej nad liczebność Poznania (ok. 530 tys.). Co wyróżnia Düsseldorf spośród innych miast Zagłębia, to możliwości. Zachwycałem się swojego czasu Kolonią, która jest wciąż niesamowitym miastem, jednakże problemy ze Strażą Miejską studzą zapał do pracy. Tutaj tego zmartwienia nie ma! Warto również dodać, iż tzw. Altstadt tutaj zajmuje dość dużą powierzchnię, więc na pewno każdy znajdzie przestrzeń do występów. Jednakże ze względu na zmienną aurę, miejsca do występów wciąż się zmieniają i w tej kwestii zalecam eksperymentowanie.
Nie ma żadnych problemów w kwestii wzmacniaczy i Ognia. Podczas naszych pokazów kilkukrotnie przechodziła koło nas Policja i Ordnungsamt, zwracając uwagę jedynie na nasz występ, a nie na jego legalność.
Hojność ludzi jest różna. Zależy od miejsca, oraz publiczności. Düsseldorf może być rajem dla kuglarzy wszelkiej maści, lecz również może być i piekłem, wszystko zależy od jakości występu, oraz oczekiwań. Ogródków stosunkowo niewiele, jednakże przechodnie zatrzymują się często i gęsto. Trzeba jednak wiedzieć, że mieszkańcy Düsseldorfu widzieli już niejedno, dlatego też pokaz musi ich zadziwić. W przeciwnym wypadku znikną równie szybko, jak się pojawili.

Konkurencja pojawia się od czasu do czasu. Poznaliśmy jednego artystę, Dominika, który to również robi tam pokazy od czasu do czasu i trzeba przyznać, że jest całkiem niezły. Do tego porusza się na monocyklu z przyczepką.

Polecam, miasto ma ogromny, wręcz niewyobrażalny potencjał, jest jednym z niewielu miast w Europie, które nie ma długu publicznego (ponoć) i widać, że jest bogate i może nas wyżywić.

Następne miasta jak tylko będę miał chwilę czasu.

Mam nadzieję, że komuś te informacje się przydają...

Uwagi [UWXUW]
Parafina jest w Unii Europejskiej horrendalnie droga. Na litrową butelkę trzeba wydać średnio od 3 do nawet (!) 5 euro. Najlepiej zaopatrzyć się w paliwo przed wyjazdem. My kupiliśmy w hurtowni 100 litrów po 5 zł/litr.
Jeśli podróżujecie pojazdem paliwokopalnianożernym - ceny są wyższe. Benzyna kosztuje średnio 1,6 - 1,7 euro za litr, diesel - 1,4 do 1,6. Wyjątkiem jest Luksemburg, gdzie są niskie podatki. Również Wyspy Kanaryjskie mogą poszczycić się niskimi cenami paliw.
Ah, i cukier jest tańszy.

Na terenie Niemiec warto uważać na tzw. Ordnungsamt - odpowiednik naszej straży miejskiej. Podobnie jak oni, nie mają zbyt wielu uprawnień, jednakże mandat nam wypisać mogą (od 35 EUR), a jak będzie trzeba to wezwą policję i skończyć się to może bardzo źle - konfiskatą sprzętu lub wolności. Spotykając się z nimi zalecam granie głupiego - nie wiedzieliśmy, co i jak. Działa to tylko niestety jednorazowo. Jeśli pogwałcimy przepisy po raz drugi, nikt już nie będzie wyrozumiały.