Złe psy

Jednokołowiec, Unicykl, Unicycle itd. Wszystko co tyczy tych niesamowitych maszyn.

Moderator: owca

pieprznick
Posty: 4
Rejestracja: pn lip 22, 2013 3:38 pm
Lokalizacja: Oleśnica/Wrocław

Złe psy

Post autor: pieprznick »

Witajcie! Mam problem nietypowy i może nawet trochę śmieszny i zarazem stary jak... rower, abo i jak pies.
Otóż przejeżdżam codziennie monocyklem 26", gdzie dokładnie co tydzień o dokładnie tej samej porze atakuje mnie :evil: zły pies. Nie jest to jakieś ogromne bydle, ale jest zdeterminowany i wkurzony jak diabli. (Nie w znaczeniu, że ma wściekliznę, tylko raczej agresywne usposobienie :-D ). Nie wiem czy jestem jedynym jego celem, bo dzieje się to zawsze gdy nikogo nie ma wokół.
Gdy tylko mnie dostrzega biegnie w moją stronę i (uwaga!) usiłuje mnie zrzucić z mono! Rowerzyści chyba czegoś takiego nie znajo. Jeśli uda mi się nie spaść i ujechać biegnie za mną i próbuje ugryźć w nogę. To chyba wszyscy wiedzą, że jak się ucieka przed psem, to nie ma szans, żeby nie pobiegł za uciekającym. Udało mi się parę razy dojechać do jednego z końców placu, (na którym ten pies urzęduje) który jest ograniczony z jednej strony murkiem. Jeśli dojadę do tego murku, to go przeskakuję i mam spokój. Pies też dałby radę, ale najwyraźniej to granica jego terytorium.
Jednakże do tego murka jest kawał otwartej przestrzeni i nie zawsze się udaje.
Dzięki Bogu jeszcze mnie nie ugryzł, ale już mam trochę postrzępione nogawki, rozwalone słuchawki (spadły na ziemię) i raz zepchnął mnie bezczelnie w kałużę.
Zauważyłem też, że jak się zatrzymam i przodem do niego podskakuję, to nie atakuje, niestety nie jest to podziw przed trickami. Raczej jakby się bał. Nie odstrasza go natomiast krzyczenie, ani rzucanie patykami, czy kamykami. Rozważałem kupno broni hukowej, lub gazu pieprzowego przeciw psom.
Pytanie proste. Co robić? Macie jakieś sposoby na psy? Oczywiście negocjacje nie dają skutku- nie słucha żadnych komend, spokojny głos nie działa, mediacje nie możliwe z powodu braku mediatora (właściciela). Nie chodzi nawet tylko o tego konkretnego, bo zdarzało mi się już, że przejeżdżając przez wioski starcia uniknąłem tylko dzięki pedałowaniu ile sił w nogach.
Dodam jeszcze, że wiem, że jak się już jest na ziemi, to trzeba tą pozycję żółwia, ale nie za bardzo mam czas i ochotę co tydzień robić żółwika przed głupim kundlem (zwłaszcza w śniegu lub deszczu).
Ostatnio zmieniony wt lut 11, 2014 4:56 pm przez pieprznick, łącznie zmieniany 1 raz.
Matyou
**
Posty: 30
Rejestracja: śr lis 10, 2004 8:19 pm
Lokalizacja: Piła

Post autor: Matyou »

Gaz pieprzowy. Szybko, nie uszkadza trwale, i raczej szybko zniechęci. Tylko uważaj pod wiatr.
KrzysR
**
Posty: 48
Rejestracja: śr sie 24, 2011 9:39 pm
Lokalizacja: Stolyca

Post autor: KrzysR »

Miałem już dziesiątki przejść z psami, bo u mnie wiele psów wyprowadza się samych, bez smyczy. Miałem już pościg przez las i doga, który przewrócił własną właścicielkę ze strachu.

Jeśli pies, o którym mówisz jest bezpański to proponowałbym zgłosić, żeby go odłowili. Jeśli pański, no to też zgłosić. Od jakiegoś czasu już się zbieram, żeby się tym zająć, jak tylko mam jakąś akcję tego typu i potem zapominam. Starość...
Awatar użytkownika
bas
********
Posty: 1773
Rejestracja: wt maja 18, 2004 11:06 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: bas »

Nigdy nie miałem takiego ciągłego zdarzenia. Raczej jednostkowe z właścicielami w tle. Teraz staram się jeździć tak by nie przestraszyć psa lub gdy widzę, że za bardzo się mną interesuje to zejść wcześniej, by nie najechać. Kiedyś też uznałem, że dobrze na takie okazje nauczyć się jeździć pedałując jedną nogą ale nigdy w prawdziwej sytuacji ta umiejętność mi się nie przydała. Zgłoszenie, które proponuje KrzysR wydaje mi się najrozsądniejsze. Podziel się jak już uda Ci się rozwiązać tą sytuację.
Awatar użytkownika
vookash
******
Posty: 252
Rejestracja: ndz cze 10, 2007 8:00 pm
Lokalizacja: Kraków

Post autor: vookash »

Ja miałem sporo spotkań z bezpańskimi psami w Rumunii. Na część wystarczyło zdecydowanie krzyknąć w odpowiednim momencie, w pozostałych przypadkach zeskakiwałem. Generalnie jak się już nie jedzie, to większość psów odpuszcza.
Dodatkowo miałem głośny gwizdek i na niektóre to zadziałało, ale skuteczność była gorsza niż się spodziewałem. Z drugiej strony gwizdek łatwo zdobyć, więc możesz spróbować czy działa na tego uparciucha którego spotykasz. Są jeszcze jakieś odstraszacze, które podobno działają dużo lepiej - coś w tym stylu ( ale nie byłem na tyle zdesperowany, żeby to kupować.
pieprznick
Posty: 4
Rejestracja: pn lip 22, 2013 3:38 pm
Lokalizacja: Oleśnica/Wrocław

Post autor: pieprznick »

Uparciuch zgłoszony straży miejskiej. Oczywiście jeszcze nic z nim nie zrobiła. Nie wiem czy tylko w moim mieście tak działają, ale jak kiedyś zgłaszałem, że leży na ulicy zdechłe zwierze, to chyba przez 4 następne dni mijałem je dalej leżące jak leżało, codziennie dzwoniłem, to akurat mieli jakieś problemy, ze patrol nie dojechał i jakieś głupoty. Za to gdy w końcu się tym zajęli to sami do mnie zadzwonili, że przepraszają i że już się nie muszę martwić. Mniejsza z tym.
Kupiłem gaz pieprzowy, bo akurat przechodziłem obok takiego sklepu z militariami. Chciałem w sumie tylko spytać, ale dałem się naciągnąć. 15zł +5zł za szmatkę neutralizuje jak bym sam sobie psiknął. Gaz działa na ludzi i na zwierzęta. Zasięg nawet 4m. Do wyboru miałem wersję 15 lub 50ml (w tej samej cenie)
Chyba odpowiednia cena za pewność siebie.
Tego samego dnia gdy pierwszy raz miałem przy sobie gaz spotkałem w tym samym miejscu innego psa. Większego. Przypominał jakiegoś Haskyego, ale nie znam się. Byłem pewny, że to nie przypadek i będę musiał użyć gazu. Nieprawda. Przeszedłem prowadząc monocykl, a mój niedoszły napastnik nawet nie szczeknął. Nie wiem po co o tym piszę. Wtedy wydało mi się to jakimś takim wyraźnym zakończeniem i zwieńczeniem historii. :-D
yersinia
****
Posty: 91
Rejestracja: pn sty 31, 2011 3:02 pm
Lokalizacja: xyz

Post autor: yersinia »

Nie jeżdżę monocyklem, ale się wypowiem. Dla mnie nie do pomyślenia jest, żeby puszczać psa wolno, żeby stanowił zagrożenie dla innych. Dobra, może i nie zrobi Ci większej krzywdy, ale skąd wiadomo, że nie zaatakuje dziecka na rowerze? Chciałam polecić rozmowę z właścicielem, ale skoro nie wiadomo gdzie jest właściciel, to nie ma co. Straż miejska - dobry pomysł.
Ze swojej strony natomiast polecałabym zejść z mono jeszcze zanim pies zauważy, wziąć w rękę i przejść się ten kawałek, gdzie zwykle urzęduje pies. Jeśli reaguje tylko na jeżdżące kółka, to po co ryzykować pogryzieniem/poszarpaniem nogawek? Jednak to nie pies powinien za to odpowiadać, a właściciel, który nie sprawuje nad psem kontroli. Nie wiem czy gaz pieprzowy zadziała, czy nie wywoła czasem skutku przeciwnego, nie jestem w stanie powiedzieć.
Boski
*****
Posty: 103
Rejestracja: pn sty 04, 2010 10:57 pm
Lokalizacja: Brzeszcze

Post autor: Boski »

Ja miałem taką historię że jak byłem mały i jęździłęm po okolicy składakiem to atakował mnie jeden jamnik zawze w jednym miejscu i ja zawsze uciekałem. Raz nie udało mi się a on w ferworze walki wpadł mi pod koło. Kwik i ucieczka ja się wywruciłem i stłukłem kolano. Jamnki zdechł.
Morał rozjedź go, ewentualnie zrób mu nauczkę raz mu jebnij, nie strasz nie negocjuj jebnij mu i już.
Nie lubię przemocy ale to najprostrze rozwiązanie.
W sumie gaz też spoko, idea taka sama.
yersinia
****
Posty: 91
Rejestracja: pn sty 31, 2011 3:02 pm
Lokalizacja: xyz

Post autor: yersinia »

Może by tak nie propagować znęcania się nad zwierzętami? To nie wina psa, że właściciel go nie wychował.
Awatar użytkownika
Pogot
*****
Posty: 104
Rejestracja: wt lut 01, 2011 8:00 pm
Lokalizacja: Zgierz/Łódź

Post autor: Pogot »

Prywatna mała stacja z gazem na mojej trasie do pracy. Prywatna posesja, dwie bramy otwarte i dwa psy bez uwięzi i kagańca. Dyskusje z właścicielem bezskuteczne. Kamień w psa skutkował na 15 sek. Raz zdarzyło się że straż miejska przechodziła akurat i podeszli do właściciela, ja pojechałem, potem przez miesiąc były na uwięzi. Ale po m-cu wróciło.
A kiedyś jak zwróciłem pani uwagę że powinna prowadzić psa na smyczy i w kagańcu, to powiedziała że tu jest polska (celowo z małej, bo z takiej powiedziała) i jak chcę to mogę sobie gdzieś zadzwonić - a pies w tym czasie mnie atakował. Moim zdaniem należy strzelać w obronie własnej i żądać od właściciela zwrotu za naboje i stres. Wiadomo że to ludzie są winni, ale nie chcę być pogryziony nawet przez niewinnego pieska.
W szkole gdzie uczę jest takie specyficzny pan, który opatentował następujące metody: straszak, małe petardy z draską na kierownicy, butelki po petrygo z wyciętymi dnem i wierzchem założone na łydki (coby pieski gryzły plastik).
Rower jest lepszy bo można nogi w górę, ale mono łatwiej się zasłonić po zsiądnięciu. ;-)
yersinia
****
Posty: 91
Rejestracja: pn sty 31, 2011 3:02 pm
Lokalizacja: xyz

Post autor: yersinia »

Jasne, rozumiem, nikt nie chce być pogryziony. Ale jeśli w grę wchodzi uszkodzenie w jakiś sposób psa, to prędzej radziłabym użyć gazu pieprzowego, niż bicie, rozjeżdżanie czy nie wiem co jeszcze. Gaz może być skuteczny (chociaż podobno u jakiegoś procenta psów wzmaga agresję), więc po co uciekać się do innych, drastycznych metod? Chyba że gaz nie zadziała i trzeba się inaczej bronić - wtedy rozumiem.

To, że właściciele są idiotami, to druga sprawa - ja bym na nich nasłała policję/straż miejską, niech dostaną mandat i zabulą (sąsiad dostał mandat, bo jakiś złośliwiec się poskarżył, że pies biega bez smyczy i kagańca - psinę znam, nieziemsko spokojna i w ogóle nieagresywna, więc skoro można w takich przypadkach, to w innych chyba też). Nie mam nic przeciwko temu, żeby psy biegały luzem, wręcz jest to wskazane, ale jeśli inni ludzie nie życzą sobie tego, to rozsądny właściciel ma do wyboru: 1) nie puszczać psa, 2) wyszkolić, żeby do obcych nie podchodził. Jeśli nie chce mu się zrobić ani tego, ani tego - trudno, widać przechodnie muszą go nauczyć, Ale gazem pieprzowym, nie napierniczaniem monocyklem. Pies się nauczy, żeby nie podchodzić, a właściciel - żeby respektować poczucie bezpieczeństwa innych ludzi.
Ostatnio zmieniony ndz lut 23, 2014 12:24 pm przez yersinia, łącznie zmieniany 1 raz.
Maurycy
**
Posty: 25
Rejestracja: sob mar 01, 2014 10:55 pm
Lokalizacja: Dupa

Post autor: Maurycy »

Może warto by było się z nim zaprzyjaźnić. Ciekawe czy ludzi których nie lubisz traktujesz gazem pieprzowym.
Awatar użytkownika
matixo
*****
Posty: 199
Rejestracja: pt maja 14, 2010 9:43 pm
Lokalizacja: Żędowice

Post autor: matixo »

Ludzie, których nie lubi pewnie nie próbują zrzucić go z mono i pogryźć mu nogę ;)
Maurycy
**
Posty: 25
Rejestracja: sob mar 01, 2014 10:55 pm
Lokalizacja: Dupa

Post autor: Maurycy »

To nie wiadomo. Znam psy które po prostu biegają za rowerem po to by go przegonić a nie po to by ugryźć. Za rowerami często psy biegają. A jak on tam jest cały czas to znaczy że to jego teren i pilnuje.
yersinia
****
Posty: 91
Rejestracja: pn sty 31, 2011 3:02 pm
Lokalizacja: xyz

Post autor: yersinia »

Maurycy, ale jeśli pies ma właściciela, to jego teren ogranicza się do posesji, a nie do chodników. Psy nie mogą biegać za rowerami, to jest zachowanie niepożądane i właściciel musi wychować psa, żeby tego nie robił. To, że mnóstwo psów tak robi nie może być pretekstem do tego, żeby ignorować takie zachowanie u psa. Poza tym, Ty znasz te psy i wiesz, że krzywdy nie zrobią. Ale inna, obca osoba nie wie tego i taka sytuacja może doprowadzić do wypadku. Nie będzie miało wtedy znaczenia czy pies gonił, żeby gonić, czy żeby ugryźć. Będąc właścicielem psa bierze się odpowiedzialność za jego zachowanie, a to oznacza, żeby pies nie stwarzał zagrożenia i nie utrudniał życia innym ludziom.
Ale rada odnośnie zaprzyjaźnienia się z psem jest warta zastanowienia.
Maurycy
**
Posty: 25
Rejestracja: sob mar 01, 2014 10:55 pm
Lokalizacja: Dupa

Post autor: Maurycy »

Są takie przypadki że pies nie jest u kogoś od małego. Czasami idzie się z kimś kto też ma psa i te psy się znają to sobie biegają razem (na leśnej drodze). Wiadomo że jak jedzie rower to się go łapie ale czasem się nie zdąży. Dobrze by było aby posłuchać właściciela i się zatrzymać żeby można było złapać psa i poczekać aż rowerzysta odjedzie. Pies przeważnie nie goni żeby ugryźć ale żeby po prostu pobiec za rowerem. Raz słyszałem że jechał rowerzysta i za nim pobiegł whippet. Wiadomo że jest to rasa która lubi biegać (zwłaszcza psy młode i takie które nie są jeszcze stare) Rowerzysta myślał że będzie szybszy i nacisnął mocniej na pedały. I jak się obejrzał za siebie to nie zauważył drzewa przewróconego. A z opisu o tym psie z tego tematu to widać że nie jest to pies agresywny tylko terytorialny. Trochę płochliwy. Jak on by chciał ugryźć to by to zrobił. Można by pokroić kawałek (ale mały) kiełbasy i mu dać. Myślę też że dla tego psa to co on widzi to jest jakieś dziwo. Psy są takie że szczekają czasem na ludzi z plecakiem na plecach. Albo ludzi np z chorym kręgosłupem co idą pochyleni.
yersinia
****
Posty: 91
Rejestracja: pn sty 31, 2011 3:02 pm
Lokalizacja: xyz

Post autor: yersinia »

widać że nie jest to pies agresywny tylko terytorialny
A czym w takim razie jest obrona terytorium jeśli nie agresją terytorialną?

Dawanie psu kielbasy w momencie jak biegnie za rowerem mija się z celem i tylko wzmacnia negatywne zachowanie. Ale idąc tym tropem można próbować tak, że jak pies zauważy rowerzystę, to rowerzysta mógłby wtedy zatrzymać się, zawołać psa i dać mu smakołyk (za zgodą właściciela oczywiście). Może coś by to dało, nie wiem, nie próbowałam. Natomiast uważam, że to właściciel powinien działać w tej kwestii przeprowadzić z psem (przy pomocy znajomego rowerzysty) cały proces szkolenia, żeby w ogóle nie reagował na rowery.

A skąd pewność, że następnym razem nie ugryzie? Może teraz biegnie, a może następnym razem zacznie gryźć koła/nogawki rowerzysty?

Jeśli pies nie jest u kogoś od małego, to tym bardziej powinien być pilnowany i właściciel nie powinien dopuszczać do takich sytuacji.
KrzysR
**
Posty: 48
Rejestracja: śr sie 24, 2011 9:39 pm
Lokalizacja: Stolyca

Post autor: KrzysR »

Jako dziecko byłem trzy razy pogryziony przez psa. W tym raz przez "terytorialnego", jak to nazywacie. Potem pies był odłowiony, obserwowany na wściekliznę, ja jeździłem na pogotowie na szczepienie na tężec, a potem przez rok chodziłem po podwórku z kamieniem w kieszeni, bo bałem się wszelkich psów. Teraz sam mam dziecko i jeżeli ktoś sugeruje, że psom takim należy dawać szanse, dokarmiać i próbować "wychować", no to cóż. Pozostaje mi przestać obserwować wątek.
Awatar użytkownika
dervush
*****
Posty: 162
Rejestracja: śr sie 05, 2009 12:56 am
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: dervush »

Jako dziecko byłem pogryziony. Kilkukrotnie. Raz wylądowałem na intensywnej terapii i musieli mnie zszywać. Od tamtej pory psów puszczanych luzem nie traktuję na zasadach "ten piesek na pewno jest grzeczny i nikomu nic nie zrobi" tylko "jakieś dziecko może stracić przez niego zdrowie albo życie bo piesek może mieć taki kaprys". I nie obchodzi mnie to co uważa właściciel. Psy mają swoje kaprysy, jak ktoś ma psa to bierze ze niego odpowiedzialność. A jak sobie radzić gdy pies jednak do nas podbiega, szczeka albo próbuje gryźć? Sposoby mam następujące:

1. Kamienie są mało skuteczne, tym się psa nie odstraszy a raczej zachęci do ataku
2. Kije zdają egzamin, trzymają psa na dystans, wyglądają groźnie, a pies uderzony kijem zazwyczaj drugi raz już nie podchodzi. Mówię tu zarówno o gałęziach, kijach od miotły, jak i metalowych rurach. Cokolwiek znajdzie się pod ręką.
3. Wszystko co wydobywa groźny dźwięk. Walenie nogą w podłoże, walenie kijem w beton, raz nawet zdarzyło mi się strzelić biczem psu przed pyskiem Ale to raczej metoda na mniej agresywne burki niż na prawdziwego agresora.
4. Kontakt wzrokowy. Nigdy nie zdarzyło mi się, żeby pies zaatakował w momencie gdy na niego patrzę. Niezależnie od jego wielkości. Gdy tylko się odwracam - zaczyna doskakiwać, gdy na niego patrzę - trzyma dystans. Wtedy można np idąc tyłem (ale cały czas na niego patrząc) znaleźć jakieś bezpieczne miejsce.

Porady poparte doświadczeniem. Nie każdemu mogą się podobać, ale niejednokrotnie uratowały mnie przed agresywnymi pańskimi/bezpańskimi burkami w trakcie podróżowania stopem. A jak ktoś mi mówi że jego pies jest nieagresywny i może go puszczać wolno to mam ochotę walnąć nie psa tylko właściciela.

EDIT: literówki.
Ostatnio zmieniony ndz mar 02, 2014 8:34 pm przez dervush, łącznie zmieniany 2 razy.
Maurycy
**
Posty: 25
Rejestracja: sob mar 01, 2014 10:55 pm
Lokalizacja: Dupa

Post autor: Maurycy »

Wszystko to co napisałeś aż mnie nosi żeby ci przypierdolić

[ Dodano: Nie Mar 02, 2014 10:24 pm ]
Dla mnie jesteś kupą i zasługujesz na ból i cierpienie.
Ostatnio zmieniony ndz mar 02, 2014 10:24 pm przez Maurycy, łącznie zmieniany 1 raz.
Zablokowany